7.11.2013

Miniaturka: "Niesforna policjantka"

Bierzemy pod uwagę drugie zakończenie. Akcja dzieje się pomiędzy zamordowaniem Voldemorta a ślubem Harry’ego i Nicole.

            Nicole już dawno przyzwyczaiła się do imprez, wyścigów i niebezpieczeństwa w związku z nielegalną pracą Harry’ego. Gdy wychodził z domu i mówił, że idzie na akcję, odpowiadała tylko, że będzie czekała z kolacją. Traktowała to jak coś naturalnego. Czasami sama uczestniczyła w niebezpiecznych sytuacjach, gdy ktoś chciał się na nim odegrać. Kiedyś siłą wyciągnęli go z sali do zabawy z planem dotyczącym pobicia chłopaka. Na szczęście Kobra był znany w klubie i szybko zareagowano. Facet wylądował u Snajpera, który odpowiednio się nim zajął. Innym razem ścigano ich, gdy jechali na wyścigi. Efektem końcowym było poturbowane auto i płonący samochód atakującego w rowie.
            Jej życie nie było nudne. Cały czas coś się działo, a ich związek rozwijał się z każdym dniem. Wiedziała, że wiążąc się z Ostrym, naraża samą siebie na niebezpieczeństwo, ale jakoś jej to nie przeszkadzało. Miała wrażenie, że z każdym dniem kocha go coraz bardziej, a każda dziewczyna, która próbowała jej go odbić, szybko ewakuowała się z pola widzenia. Harry’ego kręciła jej zazdrość. Twierdził, że jest wtedy cholernie seksowna, a ona czasami zastanawiała się, czy celowo jej nie podpuszcza dla tego widoku.
            Znowu była zmuszona do kontrolowania zbyt nadgorliwej blondynki, która powinna trzymać ręce przy sobie, a tego nie robiła. Nie przejęła się chichotem dziewczyn, które obserwowały jej minę. Rzuciła im tylko rozeźlone spojrzenie, co przyczyniło się do śmiechu chłopaków.
            — Weźcie się przymknijcie — warknęła w końcu.
            — Twoja mina jest bezcenna — zachichotała Gejsza, popijając drinka.
            — Raczej nie mam powodów do śmiechu.
            — Czy ja wiem — zastanowił się Zeus. — Robi z siebie idiotkę na jego oczach.
            Nicole niemal wypluła sok z ust, gdy dostrzegła, jak blondynka przykłada broń do klatki piersiowej Harry’ego.
            — O ku*wa. — Żyleta zakrztusił się napojem, kiedy to dostrzegł.
            Kobra wbił spojrzenie w dziewczynę, która przybrała twardą minę. Kolejna akcja zdarzyła się niespodziewanie. Ekipa i elita rozszerzyły oczy, a Harry uśmiechnął się z rozbawieniem i zadowoleniem w oczach. Nicole zareagowała bardzo szybko na widok broni. Zanim ktoś zareagował, zrobiła to ona. Teraz blondynka stała z lufą z tyłu głowy, a za nią stała Nikita z twardą jak skała miną, jakby robiła to na co dzień.
            — Jeden ruch, a twój mózg wyląduje na ścianie — warknęła.
            Blondynka nie miała wyjścia. Musiała odpuścić. Nicole celowała w nią, dopóki nie wyszła z sali. Odrzuciła grzywkę na bok.
            — Wow…. Wow… — zdołał wydusić Kobra. — To było mega — podsumował w końcu, a ona roześmiała się.
            Odwróciła się z powrotem w jego stronę. Dostrzegła jego spojrzenie. Oczy nienaturalnie mu świeciły, a ona doskonale wiedziała, co to znaczy. Upojna noc po powrocie do domu.
            Pod wpływem alkoholu zawsze robili różne dziwne i szalone rzeczy, więc nikt nie był zdumiony, gdy znowu wpadli na zwariowany pomysł.
            — Zagrajmy w coś! — rzuciła Milka, a Łapa odczuł dziwne deja vu. Dopiero po chwili przypomniał sobie swój pierwszy pobyt w klubie Szefunia i grę w pokera, czego efektem były dziewczyny chodzące bez koszulek.
            — W co? — wyszczerzył się od razu Yom, odrywając wzrok od tyłka jakiejś dziewczyny.
            — Nie wiem, może…
            — W polecenie całowania! — krzyknął Szatan.
            — A co to takiego? — zapytał Blaise w objęciach Victorii.
            Szatan roześmiał się.
            — Kręcenie butelką, ale zamiast całować wylosowaną osobę, losujący wskazuję osobę w klubie, którą wylosowana osoba ma pocałować. Wylosowany losuje, w jaki sposób: w policzek, z języczkiem i tak dalej.
            — Kto z was to wymyślił? — zaśmiał się Jery.
            — Gejsza — zachichotała Missy.
            — Nie, lepiej nie — wtrącił Żyleta. — Zawsze graliśmy w to, gdy wszyscy byli wolni, a teraz mamy pełno parek.
            — Racja — zgodzili się z nim.
            — W nigdy nie — zaproponował Dexter.
            — Gramy!
            — Łapa, co masz taką minę? — zarechotał Kobra.
            — Jeśli w to zagram, stracisz do mnie resztki szacunku.
            Harry zaczął się śmiać.
            — I vice versa. Nie martw się. Rozumiem błędy młodości — odparł z rozbawieniem.
            Po namowach jeszcze Remusa, Naomi i Tonks, rozpoczęli zabawę.
            — Oczywiście, gramy z metodą piję za historię — dodała Gejsza z wyszczerzem.
            — Koniecznie — odparł Draco.
            — Kto zaczyna?
            — A kto wymyślił?
            — Dexter.
            Wszyscy spojrzeli na blondyna, czekając na jego wyznanie. W tym czasie Szatan i Jery polali wszystkim do kieliszków.
            — Dawaj z grubej rury — zaśmiała się Nicole.
            — Nigdy nie zaproponowano mi trójkąta.
            Zaczęli rozglądać się po sobie.
            — Ku*wa, zaczyna się — mruknął Harry i wypił kieliszek wódki.
Gejsza wybuchnęła śmiechem.
            — Piję za historię Kobry! — krzyknęli zgodnie Żyleta, Yom oraz Zeus i wypili po kieliszku.
            Nie mając wyjścia, Ostry zaczął mówić:
            — Wakacje przed siódmym rokiem. Moje urodziny. Tańce na barze wśród dwóch bliźniaczek.
            — Aa! Wdowa, przerwałaś im — zaśmiała się Pansy, a ta zaczęła chichotać.
            — Sorry, gdybym wiedziała…
            Kobra z rozbawieniem wzruszył ramionami.
            — Merlinie, nie wiem, czy chcę słyszeć, co robiłeś przed naszym związkiem — wymamrotała Nicole, a wszyscy zaczęli się śmiać.
            Pansy zmrużyła oczy w zastanowieniu, gdy padło na nią.
            — Nigdy nie przyłapałam nikogo na igraszkach.
            Gejsza, Milka i Missy wypiły po kieliszku, czemu Kobra się nie dziwił, skoro widziały jego i Wdowę. Poza tym sam to zrobił z całą ekipą, Blaisem, Remusem, Syriuszem oraz Naomi.
            — Nigdy nie fantazjowałem o nauczycielu — rzekł następny w kolejce Jery.
Poza Kobrą, Nicole, Aaronem, Remusem i Naomi wszyscy wypili po kieliszku wódki.
            — Piję za historię Dextera — rzekł Harry z uśmiechem, a Draco wysłał mu mrożące krew w żyłach spojrzenie.
            Wszyscy przenieśli wzrok na blondyna, ciekawi, co takiego Ostry o nim wiedział.
            — Łapa, wybacz, ale nie wiedziałem, że to będzie twoja żona.
            Animag siedział przez chwilę bez ruchu, Naomi wyglądała na zakłopotaną, a Harry chichrał się w swoją szklankę z sokiem.
            — Nic dziwnego — wyszczerzył się nagle Black, a Naomi trzepnęła go przez  łeb.
            Kilka osób śmiało się nieopanowanie.
            — Merlinie, przecież dwie trzecie chłopaków się w tobie podkochiwało — rzekła z rozbawieniem Victoria do Naomi.
            — Nigdy nie byłem podrywany przez osobę takiej samej płci — rzekł następny w kolejce Szatan.
            Gejsza wzruszyła ramionami i wraz z Wdową bez przejęcia wypiła zawartość kieliszka. Dla dziewczyn było to bardziej naturalne, więc zrobiły to bez zahamowań. Męskiej części szło to dość opornie, ale wreszcie Blaise, Kobra i Syriusz sięgnęli po kieliszki.
            — Piję za historię…! — rozległy się krzyki i każdy musiał opowiedzieć swoją historię.
            — Jakaś lesbijka się do mnie dosiadła jakieś trzy lata temu i składała niemoralne propozycje — rzekła Gejsza szczerze.
            — Miałam podobnie, ale zamiast propozycji, od razu przeszła do rękoczynów — dodała Wdowa.
            — Blaise? — powiedziała z rozbawieniem Viki.
            — Na czwartym roku jakiś siódmoklasista wysyłał mi listy miłosne — wyznał z niemrawą miną. — Na szczęście dał mi spokój, gdy skończył szkołę.
            Nicole szturchnęła Harry’ego w bok, żeby teraz on wyznał swoją historię. W końcu sama za nią piła.
            — Po wyścigach jakiś rok temu podwoziłem kolesia pod klub. Nie wiedziałem, że jest gejem, dopóki nie powiedział, jak chciałby się odwdzięczyć.
            Nicole parsknęła niepohamowanym śmiechem. Wszyscy spojrzeli na Syriusza, który wyznał niechętnie:
            — Gdy byłem w piątej klasie, na wyższym roczniku był pewien dość… ekscentryczny chłopak, który lubił sobie pochodzić po obcych dormitoriach. No i raz wychodzę sobie z łazienki, niemal nago, a on siedzi na moim łóżku. Jego słowa i czyny były… śmiałe.
            Nicole usłyszała, jak Kobra siedzący obok wydał z siebie stłumiony pisk, którym chciał pohamować wybuch śmiechu.
            — Co zrobiłeś? — wydukała Naomi, ledwo hamując chichot.
            — Jak to co? Wyciągnąłem różdżkę…
            — Którą? — Ostry starał się wyglądać poważnie, ale jego głos drżał, gdy wypowiadał to słowo. Efekt psuły jeszcze łzy w oczach.
            Mężczyźni ryknęli niepohamowanym śmiechem, a kobiety zaraz za nimi. Syriusz wyglądał, jakby zaraz miał zejść na zawał, a Harry dołączył do ogólnej wesołości. Łapa po chwili śmiał się razem z nimi.
            — Powietrza! Dajcie powietrza! — wydusiła Tonks, płacząc w ramię Remusa.
            Próby pohamowania się spełzały na niczym przez dobre pięć minut i dopiero gdy wszyscy w miarę się uspokoili, Syriusz dokończył:
            — Drewnianą, Harry. Drewnianą.
            — Wolałem się upewnić — zaśmiał się.
            — I co dalej? — chichrała się Gejsza.
            — Pokazałem mu swoją ulubioną wiązankę zaklęć. Więcej się do mnie nie zbliżał na mniej niż pięć metrów.
            — Idąc tym szlakiem — rzekł następny w kolejce Yom. — Nigdy nie podważono mojej orientacji seksualnej.
            Kobra parsknął.
            — Czy wyzywanie od pedałów też się liczy? — spytał.
            Nicole chrząknęła zakłopotana, na co niektórzy zaczęli parskać śmiechem.
            — Nie — odparł ze śmiechem Yom.
            — To nie  — podsumował, widząc, że Blaise, Wdowa, Draco i Gejsza piją alkohol.
            Nie obeszło się bez historii.
            — Nigdy nie urządziłem publicznego striptizu — palnął Zeus.
            Żyleta i Kobra spojrzeli na siebie żałośnie, gdy ekipa ryknęła zgodnym śmiechem.
            — Nigdy nie wybaczę Alexowi, że nas do tego namówił — stwierdził starszy, wychylając kieliszek.
            — Piję za historię Żylety!
            — Piję za historię Kobry!
            Nie zdziwili się, słysząc te krzyki.
            — To jedna historia — podsumował Żyleta. — Zacznę od tego, że byliśmy kompletnie naje*ani i najarani, jak to zwykle bywa w urodziny któregoś z nas. Weszliśmy w głupią dyskusję z Alexem. Od słowa do słowa i nie wiem, kiedy znaleźliśmy się na barze.
            — Dalej się nad tym zastanawiam — wymamrotał Harry.
            — Nie wiem też, kiedy zniknęły nasze koszulki…
            — Matko… Nie chcę tego słuchać — mruknął znowu Ostry, słysząc nieopanowany chichot Nicole.
            — Ale pamiętam, jak Kobra darł się gdzie jest rura?! — Żyleta wybuchnął śmiechem.
            — Ej! Sam sobie wbiłeś na dekiel, że jesteś wokalistą na koncercie rockowym i chciałeś skoczyć na ręce tłumu! — dodał brunet, doprowadzając wszystkich do płaczu.
            — Później mam w umyśle czarną dziurę — rzekł po jakimś czasie Żyleta.
            — Ja też — dodał Kobra z rozbawieniem.
            — A ja nie — zarechotała Missy. — Później chcieliście ściągać spodnie, namawiani przez piski wielu dziewczyn, ale Szatan i Yom w porę zareagowali, zanim zbłaźniliście się tak, że więcej byście nie postawili nogi w klubie.
            — Minęło tyle lat, ale chyba damy wam w podziękowaniu po aucie — stwierdził Kobra z poparciem Żylety.
            — Doszedłem do wniosku, że w porównaniu z tym, co robiliście kiedyś, to teraz jesteście aniołkami — zaśmiał się Aaron.
            Harry i Żyleta spojrzeli na siebie, a po chwili starszy uniósł sugestywnie brwi. Uśmieszek Ostrego powiedział mu wszystko.
            Padały różnorodne wyznania typu: nigdy nie przebrałem się za kobietę, nigdy nie całowałam się z osobą, którą traktowałam tylko jak przyjaciela czy nigdy nie uprawiałem seksu w miejscu publicznym. Pili dość często, więc byli już pijani i padały coraz odważniejsze stwierdzenia.
            — Nigdy nie myślałem o płci przeciwnej jako o partnerze seksualnym — palnął Syriusz.
            — Nigdy nie uprawiałam seksu na łonie natury — dodała pijana Nicole.
            — I wisienka na torcie — krzyknął Dexter. — Kobra!
            Harry uśmiechnął się wrednie, chcąc zobaczyć miny wszystkich po tylu intymnych pytaniach. Dla podniesienia napięcia udawał, że się zastanawia.
            — Nigdy nie smażyłem kotletów schabowych.
            Wszyscy zgodnie ryknęli zawiedzeni, a później wybuchnęli śmiechem.
            — On po prostu nie ma co powiedzieć, bo wszystko robił — zachichotała Milka, a Kobra parsknął śmiechem.
            Tym akcentem zakończyli zabawę.

            Gdy tylko wszyscy mieli czas, spotykali się w klubie bądź innym miejscu, gdzie mogli pobyć w swoim towarzystwie. Najczęściej takie wypady robili w niedzielę, gdy nie mieli żadnych obowiązków w swoim legalnym życiu. Tym razem całą grupą wybrali się na pizzę nad jezioro. Wracali do samochodów, gdy nagle Szatan rzekł:
            — Kobra, co to za facet kręci się koło twojego auta?
            Wszyscy spojrzeli w stronę parkingu.
            — To gliniarz — powiedział zaskoczony Blaise.
            Podeszli do samochodu.
            — Nie ma pan czego podziwiać? — zapytał na wstępie Harry, a kilka osób za nim parsknęło śmiechem.
            — Pan jest właścicielem auta? — odparł blondyn w stroju policjanta.
            — Tak. A co?
            — Dostaje pan mandat za nieprawidłowe parkowanie.
            Nicole, Żyleta i Gejsza ryknęli zgodnym śmiechem na to stwierdzenie. Ostry strzelił głupią minę i spojrzał z poirytowaniem na wycierającego łzy Syriusza. Zmarszczył brwi. A czemu by się nie zabawić?
            — Gdzie pan tu widzi nieprawidłowe parkowanie? — spytał.
            — Tutaj jest znak, proszę pana — odparł cierpliwie, wskazując na znak.
            Cóż, znak rzeczywiście był, ale…
            — Pół samochodu stoi na zakazie — powiedział hardo — więc niby z jakiej okazji ten mandat?
            — Pół czy nie pół, mandat się należy.
            Kobra prychnął, opierając ręce o boki.
            — To niech pan da mandat połowie samochodu, bo tylko pół łamie zakaz, no nie?
            Victoria pisnęła ze śmiechu, zatykając usta. Policjant spojrzał na niego, przestając wypisywać druczek.
            — Niech pan sobie ze mnie nie kpi.
            — To się naucz, człowieku, przepisów! — Podszedł do znaku. — Tu jest znak. — Skierował się do przodu auta. — Tu jest kierownica, silnik i dwa koła. Nie stoi na zakazie. — Podszedł do tyłu. — Dwa koła stoją na zakazie. I co? Większość stoi prawidłowo! Żeby policjant przepisów nie znał!
            — Doskonale znam przepisy, proszę pana. Łamie pan prawo i jest pan bliski obrazy stróża prawa na służbie — odparł twardo, choć z lekkim wahaniem w oczach.
            — Czy pan się dobrze czuje? Gdzie pana partner do służby? Może on się lepiej na tym zna.
            — Podważa pan mój autorytet.
            — Jak spotkamy się w sądzie, to dopiero pana podważę.
            Ciężko było utrzymać powagę, słysząc dziwne odgłosy wydawane przez przyjaciół.
            — Czy pan mi grozi?
            — A gdzieżby tam. Sprawiedliwość i te sprawy, no nie? Niech pana kumpel to rozstrzygnie.
            Policjant w końcu odszedł w stronę radiowozu.
            — Rick, chodź tu na moment!
            — I tak nie zapłacisz mandatu, więc po co się kłócisz? — wydukał Zeus przez śmiech.
            Harry spojrzał na niego spode łba.
            — Ja dam temu smerfowi nieprawidłowe parkowanie.
            Ponownie wybuchnęli śmiechem.
            — Czyli sprawa honoru — zachichotał Remus, a Kobra wyszczerzył się do niego.
            — No racja. Żeby Mistrzunio dostawał mandaty za złe parkowanie, to trochę obciach — zaśmiał się Yom.
            Ostry spojrzał w stronę drugiego policjanta i skrzywił się lekko z niesmakiem, widząc pobrudzony od ketchupu i musztardy mundur. Mężczyzna miał lekko tępy wyraz twarzy.
            — Ku*wa, Bolek i Lolek — wymamrotał pod nosem, a ci, którzy znali tę bajkę, ponownie ryknęli śmiechem. Brunet przeszedł do akcji. — Widzi pan znak i gdzie stoi większość auta?
            — No tak. Na zakazie — rzekł drugi policjant.
            — Jak na zakazie?! Z przodu jest silnik, kierownica i dwa koła! To jest większość!
            Mężczyzna zastanowił się.
            — No jest w tym trochę racji.
            Harry’ego trochę zaskoczyło tak szybkie potwierdzenie, ale nie dał tego po sobie poznać.
            — No właśnie. Więc gdzie złamałem prawo, panie policjancie?
            — Teoretycznie nigdzie — odparł po zastanowieniu.
            — Widzisz? Widzisz? — zwrócił się Kobra do kompletnie niepewnego blondyna. — Paragraf sześćset sześćdziesiąt sześć mówi wyraźnie, że w takim wypadku kierowca jest niewinny!
            — Ale część samochodu…
            — Przeczytaj najpierw paragraf, a później się wypowiadaj! Oskarżacie niewinnych obywateli! Gdzie tu sprawiedliwość, ja się pytam?! Za morzem ludzie za nią giną, a tu się takie rzeczy dzieją! Wstydźcie się! Stróże prawa od siedmiu boleści!
            Zapadła chwila ciszy przerywana tłumionymi chichotami.
            — John, dlaczego oskarżasz niewinnego kierowcę o łamanie prawa? Nie znasz paragrafu sześćset sześćdziesiąt sześć? — rzekł drugi policjant do pierwszego.
            Harry’emu usta drgnęły, ale zaraz spoważniał.
            — Byłem przekonany…
            — Najpierw przeczytaj przepisy — odpowiedział tamten i zwrócił się do Kobry: — Przepraszamy za kłopot. Miłej podróży.
            Ruszyli w stronę radiowozu, żegnając się.
            — Co się dzieje za morzem? — usłyszeli jeszcze ciche pytanie blondyna.
            — A bo ja wiem — odparł drugi.
            Radiowóz odjechał. Wszyscy zgodnie ryknęli śmiechem. Kobra oparł się o przeklęty znak, chowając twarz w dłoniach. Jego ramiona drżały od śmiechu.
            — Niewinny obywatel! Bo się poszczam! — zawył Żyleta.

            Ostry i Żyleta szukali rozrywki i adrenaliny, kręcąc się po mieście. Z nudów ukradli już kilka samochodów, ale wciąż było im mało. Stali na rogu, paląc papierosy, gdy pod McDonalds’a podjechał policyjny radiowóz. Kobra zmarszczył brwi.
            — Czy słyszałeś o jakimś idiocie, który ukradł kiedyś radiowóz policyjny? — zapytał Żyletę.
            Chłopak spojrzał na niego. Obaj wybuchnęli śmiechem, rzucając papierosy na ziemię.

            Nicole plotkowała z Gejszą i Pansy, nie przejmując się, że nie ma Harry’ego. Od dawna dość często sama pojawiała się na wyścigach, gdy chłopak miał akcję. Zawsze znalazł się ktoś, kto jej potowarzyszył, a tym razem wybrali się całą grupą. Brakowało tylko Kobry i Żylety, którzy wybyli na miasto po południu i do tej pory nie wrócili. Szefunio powiedział im jedynie, że w garażu pojawiło się kilka nowych aut.
            Właśnie dołączyła do nich Pussy z Jerym i Alanem, gdy nagle rozległ się odgłos kogutów policyjnych tuż za rogiem.
            — Ku*wa, nikt nie ostrzegł! — wkurzył się Sydney. — Jesteśmy w czarnej dupie.
            Radiowóz policyjny wjechał driftem w zakręt i zwolnił. Koguty zamilkły, gdy wszyscy spojrzeli w stronę auta.
            — Z drogi, wy niemoralni łamacze prawa, albo komisarze Kobra i Żyleta wsadzą was do paki! — krzyknął Żyleta przez megafon.
            Koguty ponownie zawyły. Sydney ryknął śmiechem, gdy rozległy się wiwaty.
            — Poje*ańcy! — wrzasnął ze śmiechem.
            Radiowóz z piskiem opon wjechał w między ścigantów. Ostry wyszedł od strony kierowcy, a Żyleta od pasażera. Obaj śmiali się jak opętani. Otoczył ich tłum ludzi, a ekipa i elita śmiały się do łez.
            — Impreza w rytmie kogutów policyjnych! — krzyknął starszy.
            — Nie namierzą auta? — spytał ktoś z tłumu.
            — Poje*ało? Pierwsze, co zrobiliśmy, to wyje*aliśmy czujniki — odparł Żyleta ze śmiechem.
            Nagle rozległ się głos z radia, więc wszyscy się uciszyli.
            — Nieważne, kim jesteś, ale natychmiast zgłoś się na policję wraz z radiowozem, a weźmiemy to pod uwagę!
            Harry i Żyleta spojrzeli na siebie, a następnie wybuchnęli śmiechem. Kobra wszedł z powrotem do auta i sięgnął po mikrofon, by rzec do niego:
            — Pier*olcie się, smerfy. Pozdrowienia od formacji Żyko.
            Wyłączył się wśród głośnego śmiechu tłumu.
            — Formacja Żyko? — zaśmiał się Żyleta.
            — Ży – Żyleta, ko – Kobra.
            Chłopak ponownie się zaśmiał. Na tylnym siedzeniu znaleźli czapki policyjne, więc obaj je ubrali. Znalazły się też pałki i kajdanki, więc tłum miał niezłą  zabawę. Nie wiadomo kiedy obaj znaleźli się na dachu radiowozu, obok którego rozpoczęła się niezła impreza.
            Obaj wreszcie wydostali się z tłumu. Kobra niesiony był na barana przez Żyletę. Na głowach mieli czapki policjantów, a młodszy trzymał w dłoni pałkę. Dostali się do rozbawionych przyjaciół.
            — Jesteście zatrzymani pod zarzutami, których jest za dużo do wymienienia — oznajmił Ostry. — Płeć żeńska dodatkowo za ładne tyłki.
            Wybuchnęli śmiechem. Żyleta postawił Kobrę na ziemię.
            — Jesteście zdrowo poje*ani — zaśmiał się Szefunio.
            — Efekt nudy — wyszczerzył się Żyleta.
            — Im starsze, tym głupsze — podsumowała Milka.
            Nim Kobra i Nicole się zorientowali, Żyleta skuł ich razem kajdankami.
            — Trzymaj go na uwięzi — poradził dziewczynie, a ta parsknęła śmiechem.
            — Masz kaganiec? — odpowiedziała.
            — Ej! — oburzył się Harry.
            Początkowo ignorowali kajdanki, ale po jakimś czasie zaczęły ich irytować.
            — Żyleta, koniec udawana psa. Rozkuj nas — rzekł Kobra.
            Chłopak spojrzał na niego poważnie.
            — Ale ja nie mam klucza.
            — Jak to nie masz?
            — Normalnie! Myślałem, że ty masz!
            — Niby, ku*wa, skąd?!
            — No pie*dolisz!
            — Ty pie*dolisz! Nie rób sobie jaj i dawaj klucz!
            — Na moje auto przysięgam, że nie mam!
Chwila ciszy.
— Ku*wa, Żyleta! Napie*dolę ci tą pałką! — wrzasnął Harry i  zaczął go okładać pałką, dopóki ten nie uciekł kilka metrów dalej.
— No chyba sobie jaja robicie! — krzyknęła wreszcie Nicole. — Dawaj tę pałkę i obaj macie wpie*dol!
— Nie, nie, nie! — krzyknął Kobra, odsuwając od niej przedmiot jak najdalej. — To jego wina! Jemu się należy! Ja nie wiedziałem, że nie było tego jeb*nego klucza w aucie!
Ekipa i elita ryknęły śmiechem, a ściganci zaczęli ich obserwować z rozbawieniem.
— Ma ktoś ten jeb*ny klucz od tych kajdanek?! — wrzasnął Żyleta głośno.
Nie było odzewu.
— Nie żyjesz, debilu!
Pozostała im metoda z wsuwką.
— Bylibyście marnymi policjantami — zaśmiała się Milka, otwierając zamek.
Goniąc Żyletę z pałką, Harry nie dostrzegł, że Alison i Nicole wymieniają się spojrzeniami, następnie Milka oddaje drugiej dziewczynie kajdanki z rozbawieniem w oczach, a ta chowa je z uśmiechem.
— Ja mu zazdroszczę — rzekł Yom, widząc to. — Też chcę dziewczynę z taką fantazją.
Nicole wybuchnęła szczerym śmiechem.

Wrócili późno w nocy, gdyż impreza w rytmie kogutów policyjnych, jak to określano, była bardzo udana. Nicole od razu skierowała się do łazienki. Kobra nie miał pojęcia, że to ona była odpowiedzialna za zaginięcie pary kajdanek, pałki i czapki policyjnej. Kręcił się po sypialni, czekając, aż zwolni się łazienka. Nagle zgasło światło, więc odwrócił się ze zmarszczonymi brwiami.
— Byłeś niegrzeczny, więc trzeba cię ukarać — rozległ się głos Nicole i zapaliły się lampki nocne rzucające mdłe światło.
Harry przełknął ślinę, widząc dziewczynę w stroju policjantki, z pałką w dłoni, którą uderzała o drugą dłoń. Podeszła do niego i zmusiła do usadzenia się na krześle. Skąd tu się wzięło krzesło? Usiadła na nim okrakiem i kiedy bezwstydnie zaczął się do niej dobierać, chwyciła go za ręce i wykręciła tak, że miał je za sobą. Za bardzo się nie opierał, gdy przykuwała go kajdankami do krzesła.
— Jestem w niebie. Albo piekle. Sam nie wiem — wychrypiał, gdy zorientował się, że dziewczyna postanowiła zabawić się w striptizerkę w przebraniu policjantki.
Niemal pisnął, gdy uderzyła pałką w krzesło między jego nogami.
— Nie udzieliłam oskarżonemu głosu — rzekła z uśmiechem.
— Jak tu milczeć? — odparł, a ona zastanowiła się.
Zaklęcie uciszające byłoby zbyt nudne, więc… Poszła gdzieś za niego, tak, że nie mógł jej obserwować, a po chwili poczuł, jak jego usta zostają związane jakąś częścią garderoby. Umieram i trafiam do raju. Widział, jak rozpina koszulę, ujawniając część stanika i nagi brzuch, później zrzuciła spodnie, pokazując kuszące pończochy. Podeszła do niego, dostrzegając, że jest bliski palpitacji serca. Postawiła stopę między jego nogami, celowo trącając nią jego czułe miejsce. Jęknął słabo na to doznanie.
— Nie masz nic na swoją obronę? — spytała, a on pokręcił głową.
Usiadła na nim okrakiem i uśmiechnęła się, gdy aż sapnął. Zamknął oczy, kiedy zaczęła się wiercić, udając, że jest jej niewygodnie. Wiedziała, że gdyby miał wolne ręce, pewnie już rzuciłby ją na łóżko.
— Wyrok: dożywocie — oznajmiła, a następnie zaczęła całować go po szyi, odpinając guziki koszuli, by wodzić ustami po kolejnych fragmentach odsłoniętej skóry.
Czy można być w niebie i piekle jednocześnie?

Ekipa stłumiła śmiech, kiedy kolejnego poranka Kobra pojawił się nieprzytomny, ale z błogim uśmiechem na ustach. Oczywiście, o kradzieży kajdanek przez Nicole wiedzieli wszyscy, więc szybko połączyli fakty.
— Biedny — zachichotała Gejsza. — Wygląda, jakby nie spał całą noc.
Żyleta parsknął śmiechem. Harry opadł na kanapę i spojrzał na stolik, gdzie leżała druga pałka. Czy oni robili to złośliwie?
— Boże, uchroń — szepnął do siebie, a Yom ryknął nieopanowanym śmiechem.
Ostry spojrzał na niego lekko nieprzytomnie. Nicole przez całą noc pozbawiła go wszelkich sił. Kobra zmrużył oczy i rzekł głośno:
— Macie gdzieś drugi zestaw?
Missy i Milka wybuchnęły nieopanowanym chichotem. Harry uśmiechnął się. Zemsta jest słodka, niesforna pani policjantko.

_____________________________________

Miniaturka nie miała na celu obrażać policjantów. Sytuacje są opisane w taki sposób, aby było śmiesznie ;)
Mówiłam, że wraz z opublikowaniem prequelu skończę publikacje jakichkolwiek notek na tym blogu, ale nie mogłam się powstrzymać. Zaświtał mi pomysł i chciałam go zrealizować. Czy to jedyna miniaturka, która pojawi się na tym blogu? Nie wiem. Może jeszcze kiedyś jakąś napiszę :) 
Chciałam, żeby było dużo śmiechu i mam nadzieję, że wyszło tak jak chciałam. Ogólnie cała miniaturka miała wyglądać inaczej, ale wyszło jak wyszło. Zamiast skupić się na jednym wątku, opisałam kilka różnych, które nie są ze sobą związane, ale cóż. Ciężko mi pisać miniaturki.
Ciekawe, ile osób tu jeszcze wchodzi ;D
Pa ;*

40 komentarzy:

  1. Wielki, wielki śmiech, ahahhahahah :D Kobra i Żyleta są zajebiści :D

    Chcę więcej miniaturek :D

    Była super :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo cieszę się z tego jakże miłego dodatku, było naprawdę fajnie chwilowo się odprężyć :)
    Rzeczywiście było czuć, że jest to kilka pomysłów sklejonych do siebie, jednak przy tej lekkiej, zabawnej historyjce wcale mi to nie przeszkadzało :)
    Prawdę mówiąc już trochę pozapominałam postaci (czas na odświeżenie sobie całości, zdecydowanie). Na szczęście wcale nie było ciężko sobie tego przypomnieć ;)
    Dziś wyjątkowo nie będę się rozpisywać, bo co ja mogę powiedzieć? Po prostu dziękuję za tę miniaturkę i czekam cały czas na ekstremalną mieszankę, chyba wiesz, co mam na myśli, prawda? :D
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem ;D Ale to raczej dopiero po zakończeniu Instynktu :)

      Usuń
  3. Wyszło genialnie :-)
    Śmiech oczywiście był - przez cały czas szczerzyłam się do monitora jak głupia. Gra w "nigdy nie" wyszła Ci świetnie, ogółem gdziekolwiek tą grę widzę to zawsze wydaje mi się świetnym pomysłem, ale Tobie tu wyszła nawet lepiej niż dobrze :)
    Bardzo też stęskniłam się za Żyletą. Razem z Kobrą stwarza najlepszy na świecie duet.
    Cały pomysł ogólnie prosty, wręcz banalny - ale przedstawienie go - jak dla mnie na piątkę z plusem. Uwielbiam Twój styl pisania.
    Gdy czytałam, to pamiętam, że jedno zdanie jakoś dziwnie mi się czytało, miało inny szyk, czy coś, było po prostu dziwne, ale teraz nie mogę go znaleźć, więc pewnie to były moje urojenia.
    Wiedziałam, że wyjdzie Ci świetnie i wcale się nie myliłam! :)
    Jak będzie więcej miniaturek to się tylko ucieszę, więc życzę jak najwięcej weny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boziu jak ja się stęskniłam za tymi ludzmi z tego opowiadania! nie pogniewałam bym się jakbyś napisała kontynuacje? albo więcej takich miniaturek:D kocham to opowiadanie, bohaterów jakich tu stowrzyłaś:) i takiego Harrego. To jest chyba taka Twoja perełka wśród opowiadań:)
    Janka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeszło mi przez myśl napisanie kolejnego tomu, ale to byłoby już bez sensu. Trzeba iść dalej ;)

      Usuń
    2. A dlaczego by nie? Nie musi być tyle rozdziałów, chociaż jeszcze zależy od jakiego momentu zaczęłabyś ten tom ;) No bo jak po śmierci Harry'ego to bardzo chętnie... ;p

      Usuń
    3. No właśnie. Harry i Nicole nie żyją, więc nie za bardzo bym wiedziała co mam pisać, skoro byli głównymi bohaterami opowiadania ;)

      Usuń
    4. to miniaturkę, jak reszta rozpacza xD

      Usuń
    5. Jak wpadnie mi jakiś pomysł to pewnie napiszę ;)

      Usuń
  5. e tam bez sensu:) napewno byś coś wymyśliła:) masz dużo opcji przez to że kobra jest z mafi:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chcę się cofać do tego, co już się skończyło ;) Poza tym Harry i Nicole są DEAD, pamiętacie? xD

      Usuń
  6. Jeeej :) Wczoraj czytałam, SŻ i pomyślałam, że dziś sobie przeczytam DO jeszcze raz. Wchodzę a tu niespodzianka. :D Dzięki za poprawę humoru :D Super ci wyszła miniaturka ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział boski:) zresztą wszytsko ci napiszesz jest ekstra:D piłam herbate prawie jak doszłam do momentu ich gry i jak Syriusz opowiadał swoją historię... prawie się udusiłam przez Ciebie;p a tak w ogóle skąd taki pomysł na tą gre?:) hehehe grałaś w nią?:)
    Lady Lizbeth:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niee, nie grałam, ale gdzieś o niej czytałam i postanowiłam wprowadzić ten wątek ;D

      Usuń
  8. Genialne, je chce jeszcze! Ciszę sie, że nadal cos tu wstawiasz. Bo chociaż już zakończyłś tę historię to nadal chce czytać ją dalej. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak czytam to sobie jeszcze raz i... czy tu była jakaś Carmen? Wiem, że to żona Łapy w BM, ale tu... to chyba Naomi? A tu dwa razy jest wspomniana Carmen i pięć razy Naomi. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, rzeczywiście xD Przyzwyczajenie do Bitwy Myśli hahahahah xD

      Usuń
  10. Właśnie też zauważyłam, że zamiast Naomi jest czasami Carmen, ale nie pisałam komentarza od razu po przeczytaniu, bo nie miałam czasu, więc ktoś mnie ubiegł :D Ale zacieszałam nieźle, kiedy zamiast Naomi była Carmen, tak, jestem dziwna xD
    Ogólnie gra w 'nigdy nie' i tym podobne jest dość często wykorzystywana w fanfickach potterowskich, ale tobie wyszła świetnie, szczególnie, kiedy Draco przyznał się, że podobała mu się Naomi *miałam już napisać Carmen xD*, myślałam, że padnę, mina Łapy musiała być bezcenna :D
    Akcja Żylety i Kobry z kradzieżą radiowozu też była genialna, szczególnie jak wystarszyli Sydney'a, biedny on xD A końcówki to może nie skomentuję, zastanawiam się tylko, czy skoro dałaś taki tytuł to na początku miniaturka miała być tylko o tym xD? Bo mówiłaś *pisałaś*, że wyszło ci inaczej, niż planowałaś :D
    Co do kontynuacji - możesz ich zawsze jakimś cudem ożywić, a przynajmniej Nicole xD W każdym razie czekam na następną miniaturkę, bo ta była naprawdę fajna i miło się ją czytało :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się przyzwyczaiłaś do Bitwy xD Ja chyba dwa razy spotkałam się z tą grą w fanfikach (pewnie przez to, że ostatnio za dużo ich nie czytam )) i spodobała mi się, więc stwierdziłam, że też wykorzystam ten motyw, żeby było śmiesznie ;D Nie, nie, ogólnie to cała miniaturka miała się opierać na tym pierwszym fragmencie, gdzie Nicole staje w obronie Harry'ego, ale długość była marna, więc zrezygnowałam z napisania miniaturki, ale później wpadł mi pomysł z "nigdy nie", później z kłótnią z policjantem (też miała wyglądać trochę inaczej xD), a na końcu z tym kradzionym radiowozem (co wydawało mi się najlepszym pomysłem i to też miała być osobna, druga miniaturka). No i na końcu wszystko wrzuciłam do jednej i wyszło jak wyszło xD Tytuł początkowo miał brzmieć "Niesforny policjant" (przez kłótnię z policjantem), ale później końcówka akcji z radiowozem wpasowała się w kolejny wątek, więc zrobiłam "niesforną policjantkę" z Nicole xD

      Usuń
  11. Jupi miniaturka, będą następne? Ja chce więcej. To jest cudo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czad!!!! Mam prośbę..... moglabys co jakiś czas np. Co miesiąc wstawiac takie łączące się miniaturki? Byłoby bardzo fajnie :) i jestem ciekawa co kobra zrobi ze swoim zestawem 3:) mam nadzieję że się zgodzisz i odpiszesz .... pozdrawiam Majka
    Ps: chodzi mi o takie rozdz. Jak ten bez większej akcji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisanie jeden miniaturki zajmuje tyle samo czasu, ile napisanie jednego rozdziału, a teraz skupiam się na Bitwie, więc jak już to miniaturki będą się pojawiać jak będę miała ciekawy pomysł.

      Usuń
  13. Hej! Zostałaś właśnie przeze mnie nominowany do Liebster Blog Award! Wszystko znajdziesz w linku: http://hogwart-lily-james.blogspot.com/2013/11/lebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow... Suppppper!!!!! Przeczytałam wszystkie twoje opowiadania w 4 dni. Nie mogłam się oderwać. A teraz gdy wszystko się skończyło...moje życie straciło sens. Kocham opowiadania poterowskie a twoje to już w szczególność. Podziwiam za twórczość i chęć do pisania. Ja mam często pomysły, ale nie chce mi się ich spisywać :D Pisz dalej... I nie przestawaj

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajnie się zapowiadało ale nie oszukujmy się, są opowiadania przy których Twoje jest dopiero... No nie ważne... Mało opisów, cholernie mało, za dużo dialogów, to wszystko takie suche, bez jakiegoś takiego klimatu, no dla mnie dno. Czekam jak się rozkręci instynkt mordercy,chociaż i tamnudy ostatnio,,,
    http://kasadin.jimdo.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny szablon główny! Szkoda, że zawiesiłaś Artystkę, robisz pięknie *.*
    Ekhum... Wiem, że niby nie dajesz nam nadziei na to, że coś tu się pojawi, ale i tak - ja będę czekać :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Boze jak ja uwielbiam tego bloga, historia Kobry jest stanowczo najlepsza ! Wracam do niego baaaaardzo czego, bo na prawdę warto :)

    OdpowiedzUsuń
  18. chyba cie kocham ... :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekamy niecierpliwie na obiecane miniaturki ! :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam,
    śmiech, śmiech i jeszcze raz śmiech, potrafią się bawić, ta zabawa była świetna, czy kradzież radiowozu, a wykłócanie się o mandat boskie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  21. Czytałam to już tyle razy że zaczęłam wyłapywać drobne błędy, chodzi mi o wypowiedź Syriusza podczas gry w nigdy nie: Nigdy nie myślałem o płci przeciwnej jako o partnerze seksualnym. Zabrzmiało to tak jakby był gejem. Jeśli jeszcze tu zaglądasz to przy okazji możesz poprawić. I dodatkowo mam pytanie. Czy piszesz coś jeszcze czy raczej już mam nie liczyć na to że przeczytam coś Twojego? Przyznam że byłabym zadowolona gdyby jednak coś ;)
    Pozdrawiam,
    AniaXXX

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Według mnie tak jest ok, bo jak inaczej mogłabym to napisać? ;) Jeśli użyłabym słowa "partnerka" to pytanie odnosiłoby się tylko do mężczyzn, a "partner" można chyba traktować jako kobietę i mężczyznę. Nie wiem, jak to wyjaśnić xD
      Od dłuższego czasu nic nie piszę, poprawiam jedynie swoje stare opowiadanie. Może jeszcze kiedyś pojawi się miniaturka na tym blogu, bo jakieś mam rozpoczęte, ale na nowe opowiadanie chyba już nie ma co liczyć.

      Usuń
  22. Nie wiem, który raz z rzędu czytam twoje opowiadanie i pewnie nie da się tego zliczyć.
    Tutaj mam prośbę.
    Czy mogę udostępnić twoje opowiadanie na Wattpad?
    Więcej informacji o prośbie mogę podać na e-mail :) W razie czego, oto mój Weroonika04.01@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Hejka, z wattpada ostatnio zniknęło udostępnienie tego bloga. Czy mogłabym udostępnić to na swoim koncie? Jeśli tylko się zgodzisz, napiszę w opisie, że historia należy do ciebie a ja ją tylko udostępniam. Moja nazwa na watt to Natalia-Black, a email to talaitygrys@gmail.com

    OdpowiedzUsuń