22.08.2012

Prequel: część 7

Zaraz po kłótni z Gejszą, a właściwie jej monologu, Kobra poszedł do pozostałej części ekipy. Wiedział, że ich także ranił swoim zachowaniem.
— Celowo ją na mnie nasłaliście, żeby się wyżyła, czy było to z jej strony zupełnie spontaniczne? — zapytał na wstępie.
Wymienili między sobą zdumione spojrzenia. Mówiła, że z nim porozmawia, a nie, że będzie się wydzierać. Mieli nadzieję, że nie przesadziła w słowach.
— Yyy… Spontan — odparł Yom niepewnie.
— Ostro?
— Gardła nie oszczędzała — stwierdził.
— Mówić jeszcze mogę, więc nie próbuj mnie prowokować. — Winowajczyni weszła do środka.
Po jej oczach widzieli, że nie tylko krzyczała, ale też płakała.
— Nie powinienem się od was odgradzać. To był błąd z mojej strony, ale wtedy o tym nie myślałem — powiedział cicho Harry. — Spróbuję doprowadzić się do ładu, ale… sam chyba nie dam rady — wyznał.
— Wiesz, że cię z tym nie zostawimy — odrzekł Żyleta.
— Zawsze możesz na nas liczyć — dodała Missy.
— Rodzina to rodzina. Nasza nie tylko dobrze wychodzi na zdjęciach — dorzucił Szatan.
— Dzięki — powiedział cicho Kobra.
— Do usług — rzekła Milka i ścisnęła go mocno.
Szefunio uśmiechnął się delikatnie. Tylko oni mogli pomóc mu wydostać się z dołka.

Dopiero teraz, gdy zaczął trzeźwo myśleć, zrozumiał, ile błędów popełnił przez ten krótki czas. Gdy był w klubie, wszyscy mu o tym przypominali. Kolesie, z którymi czasami ćpał, cały czas pytali, czy chce do nich dołączyć. Co chwilę jakaś dziewczyna wspominała spędzoną z nim noc, choć nawet ich nie kojarzył. Nie wiedział też, która blefuje, a która mówi prawdę, bo z takimi również się spotykał. Narobił sobie niepotrzebnych wrogów. Dostrzegał niechętne spojrzenia pobitych przez niego osób, chociaż nie znał powodów bójek.
— Nie sądziłem, że można zrobić tyle głupot w tak krótkim czasie — przyznał przed ekipą, gdy jakaś blondynka oznajmiła, że na jego prośbę zrobiła sobie tatuaż z okiem kobry, żeby miała po nim pamiątkę.
Przybladł, kiedy następna oznajmiła, że jest z nim w ciąży. Gejsza utrzymała trzeźwy umysł i zapytała:
— Tak? To kiedy ze sobą spaliście?
— Jak to kiedy? W poniedziałek — oburzyła się.
— Tak? A to ciekawe, że po kilku dniach już wiesz, że jesteś w ciąży. Możesz sobie darować te gierki.
Kobra uderzył głową w stół, gdy speszona odeszła.
— Ku*wa. Nawet nie umiem określić, z którą spałem — jęknął. — Co trzecia blefuje.
— Jeszcze nie jest tak źle — powiedział niepewnie Szatan.
— Nie jest źle? Człowieku, mogłem przelecieć w tym czasie połowę klubu, a i tak tego nie pamiętam. — Yom i Missy wymienili między sobą spojrzenia. — Też jesteś ze mną w ciąży? — zapytał kolejną dziewczynę, która podeszła do stolika.
— Eee… — wyjąkała i uciekła.
— Mamy cię — stwierdził Ostry. — Jedna mniej. Co za ulga. — Ekipa zachichotała. — Boże! — Nagle poderwał głowę z przerażeniem. — Nie chcę się dowiedzieć, że spałem z facetem!
Gejsza wybuchnęła śmiechem.
— Przynajmniej ci nie oznajmi, że jest w ciąży — zauważyła.
Harry spojrzał na nią ze skrzywieniem, a reszta zaśmiała się.
Nigdy nie czuł wsparcia ekipy tak, jak teraz. Byli przy nim, kiedy tylko tego potrzebował i nie musiał o to prosić. Szczególnie z Żyletą się do siebie zbliżyli. To zawsze on po niego przyjeżdżał, gdy uciekał przez okno z domu. W samochodzie włączał wtedy głośną muzykę, którą obaj lubili i rozmawiali na każdy temat, jak nigdy wcześniej. Ekipa zorganizowała nawet specjalną noc z muzyką rockową, żeby zabawił się w swoich ulubionych rytmach. Żyleta udostępnił wszystkie płyty z ich ulubionymi zespołami.
— Jesteście nienormalni — stwierdził Kobra, gdy zobaczył broszurę powiadamiającą o nocy rockowej.
Wyszczerzyli się w odpowiedzi. Jeszcze intensywniej brał udział we wszelkich pojedynkach samochodowych i akcjach. Sydney bardzo się ucieszył, kiedy zauważył go na wyścigach zdolnego do ścigania, co ostatnio było niemożliwe, bo zwykle przychodził pod wpływem alkoholu bądź narkotyków i organizator nie pozwalał mu na udział w walkach, aby nie tworzyć dodatkowego zagrożenia.
Żyleta dostrzegł, jak chłopak ciężko przeżywał ostatnie wydarzenia po obejrzeniu wielu jego wspomnień, ponieważ Kobra poprosił go, aby nauczył go oklumencji, która była jedną z przyczyn śmierci Syriusza. Czuł się pewniej, kiedy uczyła go zaufana osoba, a nie znienawidzony nauczyciel. Efekty pojawiły się o wiele szybciej, niż się spodziewali.
Snajper złapał go przed klubem, gdy flirtował z jakąś blondynką. Kiedy tylko Kobra poznał auta, zareagował natychmiastowo.
— Sprowadź ekipę, szybko.
Przy drzwiach dziewczyna zdążyła zauważyć, jak celują w niego pistoletami, a później z przerażeniem pobiegła do klubu. Liczył na cud, że wyjdzie z tej potyczki bez obrażeń. W ogóle nie wyciągnął swojej broni, bo wiedział, że nic mu to nie da, a jedynie zaszkodzi. Okrążyli go, żeby czegoś nie wykombinował. On sam stał z papierosem w ustach, oparty o barierkę, patrząc na nich wzrokiem znowu wy? Snajper stał naprzeciwko niego z nic nie wyrażającą mimiką twarzy, a obok niego wysoki brunet z ciemnymi oczami. Na moment ich spojrzenia spotkały się, lecz Kobra musiał skupić się na jego szefie.
— Nie muszę ponawiać pytania — stwierdził Snajper.
— Nie muszę ponawiać odpowiedzi — odparł spokojnie.
Rzucił niedopałek na ziemię i go zdeptał.
— Nie odpuścisz?
— Skąd wiesz, że jeszcze to mam? — odpowiedział Harry.
— Nie jesteś głupi. Gdybyś je sprzedał, już dawno by cię tu nie było, Kobra. Nadal je masz, bo chcesz tu siedzieć, a nie wyjeżdżać za granicę.
— To już wiesz, na czym mi zależy.
— Wiesz, że mnie to nie obchodzi.
— A powinno, bo nadal mam twoje dobre pół miliona w kokainie.
Snajper zmrużył oczy.
— Chcesz przede mną uciekać do usranej śmierci?
— W takim tempie to niedługo, nie sądzisz?
Mężczyzna uśmiechnął się ironicznie.
— Napadanie przed moim klubem to nie jest dobry pomysł, Snajper — rozległ się głos Szefunia.
Pojawiła się ekipa wraz z ochroną, gotowi do ataku.
— Szefunio, przecież my tylko rozmawiamy — stwierdził.
— Normalnie nigdy tak miło nam się nie gadało — odparł Kobra. — Zero broni, zero ochrony, zero zagrożenia i mówienie do siebie ludzkim głosem. Milusio, naprawdę.
— Litości. Powinienem cię już kilkanaście razy zabić — syknął Snajper.
— Ale tego nie zrobisz, bo masz powody — mruknął.
Brakowało tylko pojawienia się radiowozu policyjnego…
— Jakiś problem, panowie?
Młody policjant chyba nie myślał, że pakuje się w bagno, dopóki nie zauważył broni w dłoni niemal każdej osoby.
— Nie, panie władzo. Tylko sobie rozmawiamy jak starzy przyjaciele — odpowiedział Ostry z nutką ironii.
Radiowóz odjechał dość szybko.
— Czego ty chcesz, gówniarzu? — zapytał Snajper z rozdrażnieniem.
— Dobrze wiesz czego. Tylko czy to jest do zrealizowania?
Zapadła cisza. Snajper i Kobra patrzyli na siebie bez mrugnięcia okiem. Żaden nie chciał ustąpić, a każdemu zależało na czymś innym. Szef mafii wiedział, że Ostry jest uparty i nie tak łatwo go do czegoś przekonać. Gdyby go zaatakował, zapewne szedłby w zaparte, a wtedy szansa na zdobycie jego własności zmniejszyłaby się jeszcze bardziej. Chłopak nie był głupi i wszystko dokładnie sobie obmyślił po tym, jak go okradł, ratując tym samym swoją skórę.
— Dobrze wiesz, że nie oddam ci towaru bez innego zabezpieczenia — rzekł Harry. — A to, czy go odzyskasz, zależy wyłącznie od ciebie.
Snajper pogładził się po bródce.
— Skąd ty wytrzasnąłeś tego cwaniaka, co? — zwrócił się do Szefunia, który uniósł kącik ust.
— Sam się przypałętał.
Mężczyzna kiwnął głową na swoich ludzi.
— Jeszcze się spotkamy, Kobra.
— Nie wątpię.
Odjechali pod spojrzeniami ekipy.
— Wiesz, że możesz go w końcu wkurzyć — rzekł Szefunio.
— To wtedy będę się martwił — odpowiedział. — Na razie niech trochę pomyśli, skoro chce odzyskać towar.
— Ty naprawdę jesteś cwany — stwierdził z rozbawieniem Yom. — Dokładnie wszystko przemyślałeś w dzień tej akcji.
Harry uśmiechnął się lekko, zapalając drugiego papierosa.
— I co ty robisz w Gryffindorze? — powiedziała Missy ze śmiechem. — W Slytherinie cię czapka nie chciała? — zachichotała.
— Chciała — odparł z rozbawieniem, a Missy, Milka i Żyleta zrobili niedorzeczne miny.
Blondynka, z którą spędzał czas przed atakiem, pojawiła się w drzwiach, a po chwili oparła się o barierkę obok niego, tak jak wcześniej. Zerknęli na siebie. Była zafascynowana, a jej oczy błyszczały.
— Casanova — usłyszał rozweselony głos Żylety, gdy wraz z ekipą wracał do klubu.
Kobra uniósł kącik ust. Przecież on nic takiego nie robił! Przynajmniej taka była oficjalna wersja.

Widzieli, że stan Harry’ego znacznie się poprawia. Coraz częściej dostrzegali uśmiech na jego twarzy i błyszczące oczy. Nie pił na umór, chociaż czasami jeszcze mu się to zdarzało, kiedy ktoś mu przypominał o sytuacji, w której znalazł się jakiś czas temu. Gejsza zauważyła też, że chłopak tęskni. Widziała, jak czasami wpatruje się w zdjęcie Syriusza. Wyznał jej, że chciałby zobaczyć, jak to jest żyć inaczej, bez obawy, że mały błąd będzie kosztował go bardzo wiele. Domyśliła się, że chodzi mu o Dursleya. Coraz częściej słyszeli, że Kobra chce oderwać się od dotychczasowego życia. Nie wiedzieli, co ma na myśli, dopóki nie powiedział:
— Po urodzinach… już tam nie wrócę. Nie chcę już ukrywać, że was znam. I nie chcę więcej udawać.
Szefunio spojrzał na niego troskliwie.
— Dobra decyzja — stwierdził cicho. — Tak będzie lepiej.
— Tylko nie wiadomo, jak to się skończy — odpowiedział pod nosem.
— Ważne, że w końcu uwolnisz się od tego wszystkiego — odparła Milka. — Z Missy już o tym rozmawiałyśmy. W szkole też nie mamy zamiaru więcej się ukrywać i udawać.
— Nie można tego ciągnąć w nieskończoność — dodała hakerka. — Tylko się z tym męczymy. Właściwie niepotrzebnie. Co z tego wyjdzie? To się okaże.

Dyskusje z Żyletą często dużo mu uświadamiały. Szatyn potrafił rozmawiać na poważne tematy i zawsze był gotowy, żeby komuś doradzić. Kiedy chłopak szukał w internecie legalnej pracy, żeby nie musiał obawiać się, że ktoś zacznie wokół niego węszyć, poruszyli temat przyszłości.
— Kim chciałbym być? — Kobra powtórzył pytanie po Żylecie. — Wiesz… Nie mam pojęcia. Jeszcze niedawno myślałem o aurorze, ale teraz już mnie to nie kręci.
— Chcesz pracę mugolską czy wśród czarodziei?
— Obojętnie. Byle mnie nie nudziła.
— A nie myślałeś o łączeniu pracy z przyjemnością? Yom to czubek samochodowy. Grzebanie pod maską to jego mania. Wszyscy wiedzą, że będzie się tym zajmował, bo to kocha. Ty masz hopla na punkcie wyścigów. Może coś w tym kierunku? Na przykład kierowca rajdowy.
— Tylko to wiąże się z ciągłymi wyjazdami. Przy moim trybie życia to chyba szybko skończyłaby się moja kariera.
— Racja — zaśmiał się Żyleta. — To może muzyka?
— Co masz na myśli?
— Znasz się na tym. Może chciałbyś poprowadzić jakiś zespół do kariery albo stworzyć coś swojego. Widzę cię na stanowisku menadżera albo producenta.
Kobra patrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami.
— To by było dobre — stwierdził pod nosem. — Ale czy do zrealizowania?
Żyleta uśmiechnął się lekko.
— Jeśli czegoś naprawdę chcesz, wszystko jest do zrealizowania, Kobra.
Miał kolejny cel do zdobycia w swoim życiu.

Postanowienie, że po urodzinach na stałe ucieka z domu, podnosiło go na duchu, kiedy wracał na Privet Drive. Nie miał zamiaru zwrócić najmniejszej uwagi na to, co powiedzą ludzie. Chciał wreszcie pokazać, jaki jest naprawdę, na kim mu zależy, co lubi, a czego nienawidzi. Za dużo bólu przysporzyło mu życie, żeby znosił to bez protestów. Miał zamiar walczyć o swoje szczęście, ułożyć sobie życie po swojemu, nie uzależniać się od decyzji innych osób względem niego. To było jego życie, on o nim decydował i nikt nie miał prawa nim kierować. Nie mógł patrzeć tylko na to, żeby inni byli zadowoleni. Musiał myśleć także o sobie, co Szefunio powtarzał mu coraz częściej. Dopiero po tym, co przeszedł, zaczął doceniać to, co posiadał i ludzi, którzy zawsze byli przy nim.
Pojechał w miejsce, gdzie niecałe dwa lata temu skakał na bungee. Miejsce, gdzie poczuł się całkowicie wolny. Wysiadł z auta, pozostawiając włączoną muzykę.
— … It's not like you to say sorry. I was waiting on a different story. This time I'm mistaken. For handing you a heart worth breakin'…*
Wiedział, że to nie będzie proste, ale postanowił dużo zmienić w swoim życiu. Chciał być sobą. Skreślić to, co sprawiało mu ból. Trzymać blisko tych, którzy zasłużyli na szacunek. Robić, co tylko mu się podoba. Spełniać swoje marzenia. Być wolnym człowiekiem.
Jego usta wygięły się w uśmiechu. Miał świadomość, że jeszcze nie raz zaboli go wspomnienie o Szakalu i Doris, że będzie tęsknił za Syriuszem, że Voldemort mu o sobie przypomni, że Dumbledore uprzykrzy mu życie. Ale teraz nie miało to znaczenia. Zaboli. Później przestanie. Będzie żyć dalej, bo każdy ma prawo do chwili załamania.
Z piskiem opon podjechał pod klub. Wysiadł. Zastał tam Gejszę.
— O, Kobr… — Dał jej mocnego całusa i poszedł dalej, zostawiając ją zaskoczoną. — Hej, co to było? — zaśmiała się, biegnąc za nim. — Co robisz? — zapytała, kiedy zaczął przerzucać swoje rzeczy w poszukiwaniu czegoś.
— Zmieniam swoje życie.
Zmarszczyła brwi. Wyciągnął zegarek – prezent od Doris. Otworzył okno i rozejrzał się za żebrakiem, który ostatnio często się tu kręcił.
— Gienek! — Facet spojrzał w jego stronę. — Łap! — Rzucił mu zegarek, który ten złapał. — Sprzedaj u jubilera i kup sobie piwo!
— Dzięki!
Gejsza zaśmiała się lekko.
— Od czegoś trzeba zacząć — stwierdził Ostry.
— Racja — uśmiechnęła się.
Wyrzucił pamiątki po Szakalu i Doris. Wszystkie rzeczy, które miał w klubie, przewrócił do góry nogami. Gejsza obserwowała go, opierając się o drzwi.
— Impreza o dwudziestej — powiedział na odchodnym.
Kierował się do auta, gdy pojawiła się ekipa, z którymi się przywitał i oznajmił, że później jest impreza. Wycofał i ruszył przed siebie, zostawiając kurz.
— A temu co się stało? — zdziwił się Yom.
Gejsza uśmiechnęła się.
— Zmienia swoje życie.

Balanga okazała się być przełomowym momentem. Kobra szalał, a ekipa dostrzegła, że nie zależy mu na tym, żeby się napić, co ostatnio było normą, ale na dobrej zabawie. I, co najważniejsze, to z nimi spędził tę imprezę. Nie tylko jego wzrok przesunął się za przechodzącą obok pięknością. Czarnowłosa dziewczyna, która zamiast pokazać jak najwięcej ciała, jak to robiła większa część płci żeńskiej w tym klubie, chowała je pod zwykłymi jeansami w kolorze smoły oraz bluzką na ramiączkach. Z twarzy była ideałem, a oczy przyciągały jak magnes. Jednocześnie wyglądała na skromną i zagubioną.
— Au — jęknął, gdy Gejsza przywaliła mu z łokcia w żebro. — Co? — stęknął.
Ekipa patrzyła na niego ze śmiechem.
— Bo ci oczy wypadną — zarechotał Szatan.
Prychnął. Mimowolnie zerknął na brunetkę jeszcze raz.
— Kobra!
— No co? — zirytował się, patrząc na śmiejącą się Gejszę.
— Bo poczuje się osaczona.
— Nie bredź.
Po prostu nie mógł na nią nie patrzeć. Coś błysnęło mu w oczach, kiedy jakiś facet klepnął ją w tyłek. Odwróciła się i z wściekłością dała mu pięścią w twarz.
— Hu, hu, hu — zaśmiał się Yom. — Stary, ostra laska.
Kobra spojrzał na niego z uniesioną brwią, podtrzymując dłonią brodę.
— Jak dla mnie to każda powinna tak reagować, a nie od razu rzuci się na ciebie i zaciągnie do pokoju — odparł.
— I kto to mówi — stwierdził ze śmiechem Szatan.
— Co innego zabawa, a co innego poważniejsze związki — wtrącił Żyleta. — Chyba nikt nie chciałby wiązać się na stałe z jakąś dzi*ką, no nie?
— Jasna sprawa.
— Wiecie co? Pierwszy raz słyszę z waszych ust takie słowa — odparła Missy z uśmiechem.
— Mężczyzna co innego myśli, a co innego robi i mówi. Mówcie, co chcecie, ale większość facetów jak wpatrzy się w jakąś dziewczynę, to inne często go nie obchodzą — dodał Szefunio.
Wszystkim od razu do głowy wpadł Kobra, jeszcze tak niedawno zapatrzony w Doris, jednak nikt nie wypowiedział swoich myśli na głos. Chłopak przez chwilę patrzył w jeden punkt, najwyraźniej także sobie to uświadamiając. Szybko wyrzucił to z głowy. Miał zapomnieć i tego się trzymał. Ponownie spojrzał na czarnowłosą. Siedziała sama przy barze i odganiała natrętów, popijając drinka. Gejsza dostrzegła jego wzrok. Musiała go bardzo zainteresować, skoro tak ją obserwował.
— Próbuj, może się uda — rzekła do niego cicho.
— Chyba raczej nie — mruknął.
Zmarszczyła brwi. Nie wierzył w siebie? I to w sprawach kobiecych?
— Każda na ciebie leci. Czemu ona miałaby cię odepchnąć?
— To jest ten problem, Gejsza — odparł pod nosem.
— Dlaczego? — zdziwiła się.
— Każda, która zaczyna się lepić po jednym zdaniu, jest z góry skreślona. Zabawa zabawą, na to można sobie pozwolić, ale na tym akurat najmniej mi zależy.
Westchnęła. Teraz zrozumiała.
— Więc sprawdź, na czym jej zależy — poradziła. — Nie spróbujesz to się nie dowiesz. Może akurat. No idź. Widzę, jak na nią zerkasz — zaśmiała się. — Nic dziwnego, że wszystkich spławia, skoro od razu się do niej dobierają i są nachlani w trzy dupy.
— Dobra. Raz kozie śmierć. Najwyżej dostanę po mordzie.
Wiedział, że trzeba z nią postępować ostrożniej niż z innymi dziewczynami z klubu. Nie pakowała się pierwszemu lepszemu do łóżka, przynajmniej tak mu się wydawało. Dużo można było wywnioskować nawet z jej skromnego stroju. Chociaż, musiał przyznać, w jej oczach było widać pazur. Stał już niedaleko, gdy kolejny facet zaczął ją napastować.
— Bierz te łapy, pie*dolony pijaku! — warknęła rozwścieczona.
Musiał ją bardzo zirytować.
— Jakiś problem? — zapytał spokojnie Kobra, podchodząc do nich.
— Nie-e — wyseplenił facet. — Tylko rozmawiamy. — Chciał ją objąć, ale go odepchnęła. — Kotek, no chodź.
— Spie*dalaj — odwarknęła.
Jego ręka wylądowała na jej pośladku.
— Bierz te łapy — wycedziła.
Nie reagował, więc zrobił to Harry. Chwycił mężczyznę za kark, a ten automatycznie uniósł ramiona do góry. Szarpnął go w tył, żeby przestał ją dotykać.
— Jak mówi bierz te łapy to je, ku*wa, bierz — syknął i odepchnął go w tłum, gdzie wpadł na kogoś i wylądował na ziemi.
Kobra wywrócił oczami, a czarnowłosa skrzywiła się z niesmakiem. Ostry opadł na krzesło pod wzrokiem dziewczyny.
— Dzięki — rzekła.
— Nie ma sprawy.
— Koniak? — zaproponowała Monica.
— Może być — odparł.
Zaproponował to też brunetce, ale podziękowała, sącząc swojego drinka.
— Nie wiem, co zrobić, żeby się odczepili — skrzywiła się lekko.
— Sprawdzony sposób to znalezienie faceta. Co najmniej połowa natrętów mniej — odrzekł.
— Serio?
— Tak słyszałem.
— Może wypróbuję — zaśmiała się.
Monica odeszła do innych klientów, mrugając do Kobry, który uśmiechnął się delikatnie. Podszedł kolejny pijaczyna.
— Laska, może… — Ostry podniósł na niego wzrok, a ten zdębiał. — S-sorry.
Zwiał. Czarnowłosa uniosła brwi w zdumieniu i zerknęła na Harry’ego, który mruknął pod nosem:
— Żałosne.
I wypił koniak.
— Drugi sposób to ty — stwierdziła z rozbawieniem.
— Co ja? — zdziwił się.
— Odstraszasz ich.
— Serio?
Dobrze o tym wiedział, ale musiał poświęcić się dla dobra sprawy.
— Jak cię zwą? — zapytała.
— Kobra.
— Wszystko jasne — szepnęła.
W tym momencie nie wiedział, czy lepiej by nie było, gdyby nazywał się inaczej. Może gdyby przedstawił się jako Ostry, zareagowałaby w inny sposób?
— A ciebie? — spytał, czując się mniej pewnie.
— Wdowa — odparła po chwili.
— Taka młoda, a już jest wdową?
Uśmiechnęła się z lekkim rozbawieniem.
— Nic nie poradzę — stwierdziła. — Dużo o tobie słyszałam.
— To chyba niedobrze — mruknął.
— Nie jest źle.
— Czyżby?
— Słyszało się to i owo, ale w jednym byli zgodni.
— W czym? — zaniepokoił się.
— Szanujesz kobiety. — Spojrzał na nią, odwracając wzrok od pustej szklanki. spoglądała na niego z zainteresowaniem. — To chyba twoi kumple. Za tobą — wytłumaczyła, widząc jego pytające spojrzenie.
Zerknął tam. Pijani Yom i Szatan szczerzyli się jak debile. Zaklął w myślach i zerknął z powrotem na Wdowę.
— Nie znam ich — powiedział, a ona zaśmiała się.
— Do kumpli się nie przyznajesz?
— Nie do nich.
Długo jeszcze rozmawiali, aż stwierdziła, że musi wracać.
— Może dasz się namówić na wypad do kina?
Uśmiechnęła się lekko.
— Taka propozycja w takim klubie?
— Nie tylko imprezami człowiek żyje.
— Prawda — przyznała mu rację. — Pomyślimy.
Został bez odpowiedzi, bez numeru jej telefonu, bez jakiegokolwiek kontaktu. Została mu nadzieja, że jeszcze się tutaj pojawi.
— I jak? — zapytała Gejsza, gdy wrócił do stolika ekipy.
— Wiesz… nie wiem… Nie potrafię jej rozszyfrować.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko. Wiedziała, że właśnie przez to chłopak sobie nie odpuści i będzie chciał poznać Wdowę jeszcze bardziej.

Nie mógł jej złapać. Nie pojawiała się w klubie, a on coraz bardziej przyzwyczajał się do myśli, że szansa na jej poznanie przepadła. Przyczepiła się do niego jakaś blondynka, która chyba wyobrażała sobie zbyt dużo względem niego, ale nie zwracał na nią większej uwagi.
Siedział na Privet Drive, wycierając krew cieknącą z nosa. Dursley znowu się na nim wyżył. Nie uderzył go w twarz, ale był wymęczony i zdrowie ucierpiało.
— Halo? — odebrał komórkę z nadzieją, że Dursley nie usłyszy, że rozmawia przez telefon.
— Wszystko okay? — spytał z troską Szefunio, słysząc jego chrypę.
— Tak, okay — odparł cicho. — Coś się stało?
— A możesz rozmawiać?
— Wiesz… Nie bardzo. Ale jak ważne, to mów.
— Streszczę się. Mamy nowego i chciałbym, żebyś ty go wytrenował.
— Ja? Wiesz, że nie zawsze mogę pojawić się na czas.
— Wiem, ale jednak.
— Jesteś…? — Zamilkł, gdy usłyszał kroki za drzwiami. — Muszę kończyć. Wpadnę, gdy tylko będę mógł — ściszył trochę głos.
— Okay.
Rozłączył się i schował telefon. Weszła ciotka, która oznajmiła, że ma się wynieść na całą noc. Nie interesowało jej, co ze sobą zrobi.
Dał znać Żylecie, żeby podjechał po niego o wyznaczonej godzinie.
Nie wiedział, że ten wyjazd zmieni jego życie jeszcze bardziej.

____________________________________________

Joaska, w którymś tam rozdziale było opisane, że Draco powiedział Harry’emu, że ojciec Nicole był śmierciożercą i został zamordowany przez Voldemorta, dlatego dziewczyna go nienawidzi.

Tak, to już naprawdę koniec tego bloga, tego opowiadania. Na swoim koncie mam już dwa zakończone opowiadania i nawet nie wiecie, jak się cieszę, że nic mi nie przeszkodziło w ich zakończeniu. Jak już większość dobrze wie, piszę kolejne opowiadanie pt. "Harry Potter i Bitwa Myśli". Link w menu bądź w linkach. Poza tym założyłam bloga z szablonami na blogspot. Możecie go odwiedzić >tutaj<, choć dopiero go ogarniam. 
Co mi zostało? Powiedzieć "do zobaczenia" na Bitwie Myśli z nadzieją, że będziecie go odwiedzać.
Dziękuję, że ze mną byliście do samego końca ;*


38 komentarzy:

  1. Tylko dwa słowa: Pięknie i dziękuję. Dziękuję, że to napisałaś. To były najlepsze soboty i środy w moim życiu;D Do zobaczenia na następnym blogu:*

    OdpowiedzUsuń
  2. I ty sie jeszcze ku*wa , pytasz ? Oczywiscie , ze z toba zostaniemy ;) To Kobra juz znal Wdowe ? Chyba cos ci sie popie*dolilo . Przeciez napisalas , ze poznal ja na wyscigach . Nic juz nie rozumiem . Chyba musze jeszcze raz przeczytac blog od nowa . Ale perquel zaje*isty ;) Hahaha :) Usmialam sie z tym zegarkiem ;) Gienek ? Fajne ;) Bede tesknic za tym blogiem * wyje * ;( Nikita Cullen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jednak cie nie popie*dolilo ;) '' Harry natrafił wzrokiem na piwne oczy podkreślone konturówką pamiętnej brunetki, która dała mu nawigację przed wyścigiem. Uśmiechnęła się kusząco i zniknęła w tłumie. '' Sorry ;)

      Usuń
  3. Napisałam taki piękny, długi i wzruszający komentarz, że kurwa wystąpił błąd! Jestem zdenerwowana! No ale napiszę jeszcze raz. Może trochę zapamiętałam ze starego...
    Koniec... Ja beeeeeeeeeecze! I to przez ciebie! To ty rozmiękczyłaś me twarde serce! I dziękuję ci za to! :))
    Każdy by chciał, byś jeszcze kontynuowała ten blog, przynajmniej tak mi się wydaje. Ale co ma początek, to musi mieć i koniec, nie? Trzeba z goryczą przełknąć wiadomość, że to ostatnia notka. Ale damy radę, nie, czytelnicy? xD
    MAM POMYSŁ!!! Gdy będę miała więcej forsy, to skopiuję te opowiadanie i i wydrukuję, o! I robię to z Siłą Życia (Mrok Dnia będę musiała sama przepisywać, ale dam radę ;D) i z Bitwą Myśli. Jestem genialna, nieprawdaż?
    Dziękujemy ci za te wszystkie soboty i środy. Tyle czasu poświęcałaś dla swojej pasji, dla siebie no i dla nas, czytelników. Twoje opowiadanie zalicza się do grupy tych lepszych fan fiction. Jesteśmy wszyscy dumni, że kraj ma taką pisarkę, wiesz? Tak tak tak... jestem świrnięta, przyznaje się bez bicia :P
    Chyba każdy chciałby - przynajmniej tak mi się wydaje - żeby końcówka została inaczej opisana. Ale ze względu na to, że mam coś złego we łbie, to lubię te zakończenie - kocham nieszczęśliwy koniec. Podobnie jest w piątej części Harry'ego Pottera - na pewno większość chciałaby, aby Łapa żył nadal. Tak samo jest u ciebie - większość chce aby Harry i Nikita żyli. Ale zakończenie takie właśnie mi się podoba.
    Ostatnia część prequelu doskonale pasuje do ostatniego rozdziału. Nie było dużo humoru, ale i nawet dobrze. Ostatni 46 rozdział - śmierć. Ale przecież ona nie kończy życie, lecz zaczyna się coś zupełnie innego. Ostatnie zdania prequelu - "Nie wiedział, że ten wyjazd zmieni jego życie jeszcze bardziej" - też jakby koniec innego życia i początek nowego, lepszego. To jest właśnie to. Za to cię kocham, Rockowa Pumcio. Zmieniłaś mnie chyba w bogatszą intelektualnie osobę i już widzę chyba ten uśmiech na twej twarzy, której nikt nie zna prawie z czytelników ;P Nie, nie wiem dlaczego to piszę ale się przyzwyczajaj, albo już to zrobiłaś xD
    Nie będę się żgnać. To nie ma sensu. Zawsze będę mogła wrócić do tego opowiadania. I mogę wrócić do nowego bloga ;D
    Weny życzę mnóstwo :** buziaki
    Wszyscy czytelnicy dziękują ci, za napisanie tak bogatego w sobie opowiadania. Nie zapomnimy tego humoru i wartości nie tylko pisarskiej, ale i... no wiesz o co chodzi. Myślę o tych wartościach jak miłość, odpowiedzialność i... z resztą. Każdy coś od siebie doda ;** buziaki i spadam obejrzeć nowego bloga z szablonami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze jedno... po raz kolejny dziękuję Ci za rozkochanie we mnie Linkin Park i 30STM. Bez nich prawdopodobnie mój blog byłby do śmietnika.
      I z pewnością cię ja nie opuszczę! Nawet gdy skończysz Bitwę Myśli i zaczniesz pisać teksty własnego autorstwa!
      Weny i cię kocham!

      Usuń
  4. Bardzo bardzo dziękuję za to że mogłem czytać takie arcydzieło! cudowne opowiadanie:))
    pozdrawiam i do zobaczenie na "bitwie myśli"

    ____
    ivan cortez

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!
    To było BOSKIE!
    JA CHCĘ WIĘCEJ!!!!!!
    ( Mówi w myślach: Ogarnij się dziewczyno i nie wrzeszcz!)
    A CO TAM.
    KOCHAM CIE, I TO OPOWIADANIE!
    JA CHCE WIĘCEJ, I ZMIENIAJ SIĘ W BAZYLISZKA, JA CHCĘ WIĘCEJ !
    I NIE PODAM SIĘ !! BO JA CHCE WIĘCEJ!!!
    I CZĘSTSZYCH NOTEK NA BITWIE MYŚLI!!!
    KOCHAM TO! JA CHCE WIĘCEJ KOBRY, WIĘCEJ FURI, I WIĘCEJ CZARNEGO!!!!
    o TAK, JA CHCE ICH DUŻO WIĘCEJ, NIŻ MYŚLISZ.
    TAK WIEM OSZALAŁAM, ALE TO PRZEZ CIEBIE!!!!!!
    I PRZEZ TWOJE BLOGI!!!
    NIE WIEM CO SIĘ ZE MNĄ STAŁO.
    ODKĄD ZACZĘŁAM CZYTAĆ TWOJE BLOGI,
    z szarej, rudowłosej dziewczyny która nie ma przyjaciół, stałam się szaloną dziewczyną, zakochaną w rapie i rocku !!
    Kiedy mogę, szaleje na max' a! I nic mnie nie powstrzyma przed spełnianiem marzeń, tak długo, aż nie skończysz pisać!
    Dzięki tobie, wiem co odpowiedzieć gdy mi dokuczają. Jestem inną dziewczyną.
    Dziękuje ci!

    Twoja fanka.
    (Zwariowana) Kizi ( zapraszam do http://tajemnicza-sila-milosci.blogspot.com/2012/08/prolog.html )

    OdpowiedzUsuń
  6. Y^Y Już koniec? To teraz tylko Twój drugi blog mi został. No, ale to nic :D Prequel był super :P Tylko tyle mam ci do napisania xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Na zakończenie powiem, Jesteś zła że to kończysz ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Prequel zdecydowanie nie zawiódł moich oczekiwań, wszystko opisałaś tak, jak sobie wyobrażałam czytając wspomnienia w tomach właściwych ;D
    Dzięki za tą wspaniałą historię. Za szalonego Kobrę, za całą mugolską ekipę, za zbzikowaną elitę (w szczególności małą wredotę Nicole) i w ogóle za wszystkich, nawet za Snajpera. Miło było przeczytać coś naprawdę innego.
    Życzę ci, żeby następne opowiadania były jeszcze lepsze ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. To była przyjemność, Pumcio, być z tym opowiadaniem od prologu, przez Drugie Oblicze, Diament Ciemności i alternatywne zakończenie, na prequelu kończąc. To była naprawdę wspaniała przygoda, ponad rok z tygodnia na tydzień wyczekiwałam Twoich nowych wpisów. Dołączyłam do Twojej przygody z blogowaniem dopiero pod koniec Mroku Dnia, a DO i DM było pierwszym blogiem, który śledziłam od początku, do końca.
    Cieszę się, że mogłam przeżywać wszystkie te emocje wraz z Twoimi postaciami. Ten blog, jak i zapewne SŻ&MD są sporą cząstką Twojego życia, z tego, co pamiętam, zaczynałaś w wieku lat piętnastu, teraz już jesteś dorosła i... Potter dalej Ci w głowie. Mam nadzieję, że fascynacja HP nigdy mi nie przejdzie, a nawet jeśli, myślę, że będę bardzo dobrze wspominać te lata, bo we wrześniu będą już dwa. No i jakąś częścią będą też Twoje, bo z innymi zazwyczaj czytałam po ich zakończeniu, tutaj jednak poczułam, jak to jest wyczekiwać na każdy rozdział i zastanawiać się - co się stanie dalej?
    Jeszcze raz serdecznie DZIĘKUJĘ za tą historię, Twoją wytrwałość, i nawet w momencie braku weny nie zrezygnowałaś. Dziękuję i wiedz, że postaram się także wspierać Cię podczas Bitwy Myśli, bo wiem, że komentarze karmią wena.
    Pozdrawiam serdecznie już ostatni raz tutaj. Zapraszam [czas-jak-z-porcelany.blog.onet.pl oraz pisanina-frigus.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  10. Czuję się zaszczycona, że mogłam czytać to opowiadanie niemal od samego początku. To było coś fajnego. Z niecierpliwością czekałam zawsze na kolejne rozdziały i miałam wrażenie, że przeżywam wszystko razem z bohaterami. Trochę mi smutno, że opowiadanie się zakończyło, ale z chęcią odwiedzę Cię na nowym blogu. Gratuluje tylu wspaniałych pomysłów i przede wszystkim cierpliwości.
    Pozdrawiam jak zawsze, i życzę weny w pisaniu nowego opowiadania!
    Twoja fanka
    mery_jane

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochana Gejsza i cała ekipa, są o niebo lepsi niż niejedna rodzina...
    Taaaak używki mają ten minus, że powodują urwanie filmu ehhh biedny Kobra, namieszał sobie jeszcze bardziej...
    Pokerzysta z naszego Ostrego nie ma co xD. Ot tak sobie po prostu gawędzi z SZEFEM MAFII o pierdółkach ach xD.
    Wreszcie wszyscy doznają zawału, gdy się wyda, że się znają i są jak rodzina ;]], piękne chwile.
    No i marzenia się spełniają, Kobra będzie pracował w branży muzycznej <333.
    Wiedziałam, że to Wdowa go zainteresuje xD. Piękny i szalony związek i życie w zgodzie nawet po rozstaniu, piękna przyjaźń, a nie jakieś mordercze zamiary i złe wspomnienia...
    I oczywiście nowym jest Draco ;D. A życie Kobry zmieni się diametralnie.
    W zdaniu:
    '-Streszczę się. Mamy nowego i chciałbym, żebyś ty to wytrenował.' powinno być 'go' zamiast 'to' ;] (to tak na marginesie).
    Co ja mam Ci jeszcze napisać, kocham to opowiadanie tak samo jak poprzednie. Twoje opowiadania są niesamowite i masz do tego talent. Dobrnęliśmy do końca choć z weną było różnie (każdy ma takie chwile). Pokazałaś nam inny świat Kobry, jego odczucia, porażki, sukcesy... Wprowadziłaś nas w piękny magiczny świat rozterek, błędów i codzienności przede wszystkim. Zakończenie wprost idealne, nie zawsze jest kolorowo, są momenty, gdzie trzeba się pożegnać, bo nic nie trwa wiecznie...
    Dziękuję Ci za te wspaniałe dwa dni w tygodniu, gdzie mogłam się oderwać od rzeczywistości i uwierzyć w dobrych ludzi na tym świecie, przy takim natężeniu chamów i głupków, jakich codziennie spotykam. Jeśli kiedykolwiek wydasz książkę, będę jedną z wielu, która ją kupi...
    Nie mówię tutaj 'do widzenia', bo najpewniej jeszcze tu zajrzę xD.
    Weny na kolejne opowiadania Rokowa ;**** !

    Daga

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma takich słów, aby wyrazić całą moją wdzięczność, dlatego DZIĘKI ZA WSZYSTKO musi wystarczyć, choć słowa te nie oddają wszystkiego. Nigdy nikomu nie pisałam komentarzy ale tutaj muszę to zrobić, po prostu muszę pozostawić po sobie jakiś ślad,mimo iż napisanie tych kilku słów zajęło mi sporo czasu. Cóż, nie wszyscy mają talent do pisania. Ale do rzeczy... Podziwiam Cię za wytrwałość i pomysłowość. W życiu nie widziałam tak świetnego opowiadania, za którego (gdybym tylko mogła) dałabym Ci Nobla. Po prostu jest to najlepsza książka jaką kiedykolwiek czytałam i która dała mi nadzieję, że po trudnych chwilach nastaną te lepsze. Dlatego zawsze będę tu zaglądać. Jak ktoś powiedział:"Są... książki - na podobieństwo okien otwierających się z ciemności na jasny świat. Książki takie dają oddech płucom, światło oczom, siłę sercom i dłoniom". Takie właśnie jest DO i DC.
    Pozdrawiam i życzę duuuuuuuuuuuuuużo weny. Wierzę, że BM będzie równie cudowne jak te opowiadania. Jeszcze raz DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO!!!
    Twoja wielka fanka
    Nekromantka

    OdpowiedzUsuń
  13. No cóż- Twoje opowiadanie wciągnęło mnie strasznie. Zakochałam się w Nicole, gdy inni zachwycali się Wdową. Uwielbiałam Zeusa, Żyletę, Szatana, Yoma, Dextera i całą popapraną resztę. Kobra był moim bohaterem od samego początku. Przezywałam wraz z nim wszystkie bolesne i radosne chwile. Trzymałam kciuki za to by ułożyło mu się w końcu z Nikitą.
    Tak jak reszta czytelników, będę tęsknić za Drugim Obliczem. To opowiadanie stało się częścią mojego życia. W każdą sobotę, cokolwiek się działo, musiałam przeczytać rozdział by rozwiać moje wątpliwości.
    Prawdopodobnie jeszcze kiedyś przeczytam całość, bo opowiadanie jest mistrzowskie.
    Na sam koniec dodam jeszcze- DZIĘKUJĘ!
    Diablica

    P.S. Dawno nie komentowałam, to fakt, ale musiałam podziękować przy ostatnim poście :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mogę uwierzyć, że to już naprawdę koniec..
    Ale, dla mnie to nie jest koniec. Zamierzam czytać to niesamowite opowiadanie od początku. Kocham je <3 Jest naprawdę zajebiste i dziękuję ci za to, że je napisałaś!
    Ty naprawdę zmieniłaś moje życie.. :) Dziękuję ci <3
    I oczywiście czytam Bitwę Myśli.
    Obiecuję, że będę z tobą do samego końca. Na każdym blogu jaki będziesz pisać.
    Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Po prostu aż brak słów. Trudno uwierzyć, że to koniec Drugiego Oblicza, wydaje mi się nie do pomyślenia, iż w każdą sobotę nie będę czytać co to Kobra wykombinował. Może Bitwa Myśli przebije ten blog? Nie wiem jak dobry on musiałby być. Po prostu żegnajcie Kobra, Nikita, Gejsza, Żyleta i wieeeeele innych, aż płakać się chce. Ale jest jeszcze Bitwa Myśli, fajnie, że zdecydowałaś się pisać kolejne opowiadanie, bo masz naprawdę dużo fanów. :) Życzę ci żebyś napisała jak najwięcej opowiadań, bo masz do tego talent.
    Żegnaj Drugie Oblicze :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy ten czas przeleciał? Dopiero był pierwszy tom, jakoś później zaczął się drugi... Genialnie opowiadanie, którego czas minął trochę za szybko dla mnie i chyba dla reszty czytelników również. Opowiadanie w całości genialne, najlepsze jakie czytałem :) Byłem od początku do końca, więc na kolejnych też mam zamiar być.

    Bobski

    OdpowiedzUsuń
  17. Kochana Pumciu!
    Nie wiem co Ci tu jeszcze napisać. Nie umiem tak ślicznie pisać jak Niezrównoważona i Frigus lecz mam nadzieje iż to co Tobie napisze będzie miało dl Ciebie znaczenie. Pamiętam ten dzień kiedy otworzyłam to opowiadanie. Zeszłe wakacje, ponad rok temu. Było to pierwsze moje opowiadanie nie zlizane z Hermioną i Draco lub Hrrym i Draco. Przeczytam Prolog i pomyślałam "No może będzie fajnie. W dwa dni przeczytałam wszystkie notki i doznam ogromnego wstrząsu , nigdy nie myślałam że trzy czy cztery dni mogą ciągnąć się wiekami. Wzruszenia , śmiech , złość i to zagłębianie się w rockowy świat. Jak już pisałam dzięki tobie zyskałam przyjaciółkę bo to marsi nas połączyli. Ale to nie wszystko Linkin Park odkryłam na nowo. Nauczyłam się dostrzegać swoją wartość. Jest to jedyne opowiadanie, na którym płakałam. Dzięki jednemu z twoich czytelników poznałam "Trylogię Smutku". Tyle czasu. Pokochałam Kobrę i Nicole też dzięki temu okresowi czekani , bo przeczytałam naprawdę wiele opowiadań , lecz żadnego z bohaterów tak nie pokochałam. Co do zakończeń , mam o nich takie samo zdanie jak Niezrównoważona , nie wszystko musi być Happy Endem. I jeszcze jedno , jak ty możesz zwątpić że my , twoi wielbiciele (XD) nie będziemy z tobą dalej. Mam nadzieję że kiedyś spotkamy się na koncercie mrsów. Zapraszam Cię też do mojego nowego opowiadania (http://zwiedla-czarna-roza.blogspot.com/) bo twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna. Jezusienku , to nie może być koniec nieeeeee

    OdpowiedzUsuń
  18. A więc może zacznę od tego, że Ci z całego serca podziękuję za ten blog, za nowego, odmienionego Harry'ego, za Nicole, za całą ekipę i elitę, za to, że inaczej spojrzałam na Draco Malfoy'a bo nie przepadałam za nim, tak szczerze mówiąc, ale to jak Ty go na tym blogu przedstawiłaś, jego postawa wobec Harry'ego sprawiła, że bardzo go polubiłam, za to z niecierpliwością wyczekiwałam każdej środy i soboty, nawet jak mnie nie było w domu w tym dniu to zaraz po powrocie do domu siadałam przed komputerem i pierwsza rzeczą jaką robiłam to było wchodzenie na Twojego bloga i czytanie nowej notki, którą wstawiłaś. Jestem Ci bardzo wdzięczna za dodanie po zakończeniu bloga jeszcze prequelu. Miło mi było czytać ten blog i miło będzie mi czytać Twój nowy blog Bitwa Myśli. Jeszcze raz z całego serca DZIĘKUJĘ CI DROGA PUMCIU serdecznie pozdrawiam i życzę i Ci weny ;*, do zobaczenia na kolejnym blogu Kasia

    OdpowiedzUsuń
  19. Nadzieją ? Dziewczyno jeśli ktoś przeczytał choć jedno Twoje opowiadanie, będzie chciał jeszcze jak ja :D
    Zakochałam się normalnie w Twoich opowiadaniach.
    Życzę mega weny i chęci na pisanie następnego...
    Pozdrawiam,
    Bunny :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Wow, jestem pod wrażeniem. Dawno mnie nie było, a teraz patrzę, że aż tyle komentarzy ;D Z jednej strony żałuję, że kończysz bloga, ale z drugiej strony wiem, że niekiedy mniej to lepiej, chociaż napisałaś dużo "rozdzialików".
    Cała historia niezwykle mi się podobała. Oryginalna historia zakończona pięknym perquelem ;p
    I odpowiadając na Twoją nadzieję, tak zostanę z Tobą i będę czytać następne blogi ;D
    Pozdrawiam, serdecznie i życzę chęci i pomysłów na napisanie następnych równie cudownych (a nawet lepszych) blogów. I jeszcze jedno... jeśli masz jakieś opowiadania "do szuflady" z przyjemnością je przeczytam. Odp. możesz podać na moim blogu ;P
    Raz jeszcze pozdrawiam, Tyśka (http://wrogtotezprzyjaciel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Czy to fizycznie możliwe, żeby przeczytać tego bloga, od deski do deski w jeden dzień? Cholera. I po co mam wracać do szkoły jak łamie prawa fizyki?!
    Bloga jest niesamowity. Twój Kobra jest i-d-e-a-l-n-y ! Teraz nie umiem go po imieniu nazwać. ^^ Wdowa, Gejsza, Żyleta, Doris, Szakal ... Tyle postaci, że się we łbie nie mieści. Pokochałam ich wszystkich... No może nie wszystkich... Taka Doris... Szkoda gardło zdzierać. Po przeczytaniu tego wręcz muszę zacząć od nowa, żeby jeszcze raz się szczerzyć jak głupia. Tylko modlić się , żeby w życiu znaleść taką ekipę. :)
    Pozdrawiam i życzę weny.
    PS. Nie myślałaś o napisaniu czegoś o Jaredzie? Jestem ciekawa jak się dowiedział o interesach tatusia. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nigdy nie myślałam o tym, żeby napisać o Jaredzie. Jakoś zawsze jestem nastawiona na Pottera ;)

      Usuń
  22. A myślałam, że dobre fanficki potterowskie już nie istnieją...

    http://www.facebook.com/MegsHandmade

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie umiem pisać to bd krótko. Ten blog otworzył mi oczy na inny świat, inną muzykę i pokazał nowy punkt widzenia. Takie drugie oblicze ;> Jestem ci za to cholernie wdzięczna ;>m.n. bo teraz to ty mnie zaraziłaś muzyczną manią<3 Poza tym...nie wiem jak ty to robisz ale ma to w sobie jakiś realizm który pozwala odlecieć w te opowiadanie i naprawdę się w to wkręcić <3


    Eria +v+

    OdpowiedzUsuń
  24. Ekstra blog, chyba wcześniej go nie skomentowałem, przeczytałem go po raz drugi w 3 dni. Naprawdę świetnie ci to wyszło. Uwielbiam postać Nicole oraz resztę ekipy. Pierwsza wersja zakończenia była smutnawa ale spodobała mi się, fajnie że napisałaś też druga ale bez niej też by się przeżyło. Czytam aktualnie Bitwę Myśli i mam nadzieję że po niej znów coś stworzysz.

    OdpowiedzUsuń
  25. Oh my goodness! Awesome article dude! Thank you, However I am having issues with your RSS.
    I don't know why I am unable to join it. Is there anyone else having similar RSS issues? Anyone that knows the answer can you kindly respond? Thanks!!

    My homepage: http://folk.poesie.ru/wiki/index.php?title=Best-Ways-To-Market-Your-Online-Business

    OdpowiedzUsuń
  26. Great website уou hаve here but Ι wаs curious about if you κnew of аny ԁiscussion boaгdѕ thаt cοver the ѕаme topіcѕ diѕсuѕsed here?
    I'd really love to be a part of community where I can get suggestions from other experienced individuals that share the same interest. If you have any recommendations, please let me know. Kudos!

    my web-site ... radio sender

    OdpowiedzUsuń
  27. Be intellectual enough to ѕеe that youг ad doеs
    nоt go on air on a unѕеemly shοw ; a Ϲhriѕtian bοok going on
    aіr on a ѕhow that is about handling sexual issues woulԁ be ridiculouѕ.

    Also, by having a radio inteгnship in
    youг resumе, there is a better chance fοr you to become a DЈ
    when you apply foг a job in аny radio station in the natіon.

    In much the same wаy, two-ωaу raԁiо rental offегs buѕinеsseѕ and indiviԁuals substantial savings in money,
    time аnd rеsouгces that еquipment ownеrship never ωill.


    My homеpagе Read Alot more

    OdpowiedzUsuń
  28. Wow, amazing blοg lаyout! How long haνe you been blogging foг?
    you made blogging lοok easy. The ovегall look of уour wеbѕite is great,
    let alone thе content!

    Feel free to visіt my page ... Chillout Radio

    OdpowiedzUsuń
  29. Hej :) Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Więcej informacji na historia-hermiony-riddle.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Cześć!

    Na wstępie zaznaczę, że od wczoraj zbieram się za ten komentarz, ale nie wiedziałam za bardzo co napisać... dlatego idę na żywioł - między innymi dlatego może być on chaotyczny :)

    Jakby nie patrzeć Twój blog jest pierwszym o tematyce HP na który weszłam i przeczytałam - jakiś czas temu zraziła się do blogów i siedziałam głównie na forach.

    Ale nie żałuję, wręcz przeciwnie. Pluję sobie w brodę, że tak długo broniłam się przed tym opowiadaniem.

    Właściwie Twoje opowiadanie, Bully ma wszystko to co powinno mieć naprawdę dobra historia - świetnie wykreowanych i zróżnicowanych bohaterów (tu szczególne brawa za Harry'ego, który po kilku rozdziałach trafił do mojej czołówki co lepszych kreacji tego bohatera)ponadto ciekawą i oryginalną fabułę (ach! wyścigami podbiłaś moje serducho!) nie wspominając o tych... wahaniach nastroju (na prawdę: raz się śmiałam, raz obgryzałam paznokcie z nerwów). Jedyna rzecz do której mogłabym się przyczepić to zakończenie (mam na myśli to pierwsze) kiedy przeczytałam w rozdziale 46 o tym samochodowym hołdzie dla Kobry coś mnie chwyciło za serce (to było cudowne i smutne za razem) ale niestety nie spodobało mi się to, że uśmierciłaś Nicole - bądź co bądź uważałam ją za bohaterkę, która mimo wszystko sobie jakoś poradzi. Koniec końców mój smutek zniknął, gdy przeczytałam, że popełniła samobójstwo - dla mnie to trochę zbyt patetyczne.

    Oczywiście to moje zdanie. Jednak za całokształt należą się oklaski na stojąco :)

    Jak na tak długie opowiadanie zaskakująco mało błędów (o przecinkach się nie wypowiadam bo sama mam z nimi problem)- jedyne, które rzuciły mi się w oczy to te, gdy zjadłaś gdzieś literkę.

    Cieszę się, że mogłam poświęcić trzy dni na przeczytanie tej historii, na pewno prędko o niej nie zapomnę :)

    Życzę powodzenia w dalszej twórczości i mnóstwa Wena!

    Pozdrawiam
    V. V.

    OdpowiedzUsuń
  31. Właśnie przeczytałam cały blog <3.. Jest świetny.
    No cóż nie wiem co więcej mogę powiedzieć ;D

    OdpowiedzUsuń
  32. Przez dwa dni nie mogłam się oderwać i przeczytałam cały blog. Jestem pod tak wielkim wrażeniem, że nie jestem w stanie napisać konstruktywnego komentarza, sorry. Właśnie biorę się za "Bitwę" i mam nadzieję, że będzie tak samo dobra. Na zakończenie dodam że właśnie takiego szalonego Harry' ego mi od dawna brakowało w różnych opowiadaniach. ZAJEBISTE!!!

    OdpowiedzUsuń
  33. Ja pitole, czytam to opowiadanie po raz setny (zresztą nie tylko to) i nadal budzi we mnie takie same emocje jak na początku.
    Uwielbiam Twój styl pisania, czytając to czuję się jakbym sama w tym uczestniczyła. Tak bardzo świetne opisy wszystkiego, że to jest nie do opisania *.* Jestem z Tobą jakoś od połowy Siły Życia i jak teraz pamiętam jak wyczekiwałam na każdy rozdział. Ciągnęło się to cały czas, przez Mrok Dnia, później DO/DC i wreszcie BM/IM. Aż żal było, gdy to wszystko skończyłaś. Ja po cichu w duchu nadal liczę na jakieś opowiadanko w Harrym w roli głównej i mam nadzieję, że się doczekam :) Chociaż innym też bym nie pogardziła, bo jak pisałam uwielbiam Twój styl. Wzbudziłaś we mnie szczere uczucia, od śmiechu po płacz. Dziękuję Ci za to. To była niesamowita przygoda. Teraz, po kilku latach ciągle wracam do tych opowiadań by na nowo przeżywać to, co działo się wtedy. Nigdy mi się to nie znudzi :)
    Dziękuję !!!

    OdpowiedzUsuń
  34. Prequel też spełnił zadanie ciekawej lektury ;)
    Co prawda, w porównaniu do "właściwego" opka, tutejsze wydarzenia lecą na łeb na szyję, ale HEJ! To przecież prequel! On powinien być krótki! W końcu jego zadaniem jest przybliżenie nam wydarzeń sprzed opowiadania, a nie stworzenie całej, odrębnej historii!

    Bardzo cieszy mnie, że zrobiłaś ten prequel :3
    Uwielbiam czytać angsty 3:D
    A ostatnio to już szczególnie miałam ochotę na coś lekkiego ;)
    Uwielbiam wszystkie ff, w których Harry'emu dzieje się krzywda ;p
    A ekipę wręcz pokochałam, dlatego cieszę się, że mogliśmy zobaczyć, jak powstaje :*

    Najbardziej spodobało mi się ostatnie zdanie:
    "Nie wiedział, że ten wyjazd zmieni jego życie jeszcze bardziej."
    W tym momencie widać, jak obie części DO łączą się ze sobą, tworząc jedną, niepowtarzalną historię :*

    Tak więc.. ten, tego... no.
    To by było na tyle...

    Pozdrawiam,
    ~Cathy Riddle aka Cathy

    OdpowiedzUsuń
  35. Witam,
    pięknie, postanowił zacząć od nowa i jeszcze nie wie kim jest ten nowy w ekipie....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń