24.07.2012

II. Rozdział 33 - Bogini piękna

Większość uczniów żyła balem, co denerwowało młodsze roczniki, które jeszcze nie mogły na niego iść. Na wypadzie do Hogsmeade dziewczyny biegały od sklepu do sklepu, a chłopcy ciągnęli się za nimi. Myślami już byli w Trzech Miotłach, gdzie mogli posiedzieć przy kremowym piwie. Ochrona została jeszcze bardziej wzmocniona niż rok wcześniej.
Dexter, żeby odreagować zakupy, zorganizował trening quidditcha, co spotkało się z oburzeniem płci żeńskiej. Mężczyźni podeszli do tego z zadowoleniem. Widocznie także chcieli oderwać się od tematu bal. Pragnęli również wygrać mecz z Francją, który miał się odbyć pięć dni po walentynkach.
Dziewczyny niejednokrotnie próbowały wycisnąć z Kobry i Nicole informacje o ich partnerach, ale skutecznie je zbywali z pomocą Alana, którego żartobliwie nazywali Strażnikiem Związku. Syriusz, Gejsza, Żyleta i Amelia Young także zostawili tę informację dla siebie.

Stojąc przed lustrem, Nicole odetchnęła głęboko z uśmiechem. Właśnie dzisiaj związek jej i Harry’ego miał wyjść na światło dzienne. Kończyły się potajemne spotkania i uważanie na każdym kroku. Z jednej strony się z tego cieszyła, gdyż miała świadomość, że będzie mogła dać mu całusa, gdy tylko będzie chciała i dotknąć, kiedy będzie miała na to ochotę. Z drugiej strony było jej szkoda, ponieważ dużo frajdy sprawiało jej, kiedy po zaproponowaniu randki w postaci wspólnego szlabanu, zaczynali rzucać w siebie zabawnymi epitetami, aby wkurzyć McGonagall. Miała jednak wyrzuty sumienia względem przyjaciół, ponieważ stwierdziła, że długo już nic nie wiedzą. To przeważyło.
Z pomocą Viki i Pansy ułożyła swoje włosy w delikatne loki. Ubrała turkusową sukienkę na ramiączkach, do kolan. Idealnie dopasowała się do jej figury. Diamenciki przy dekolcie połyskiwały lekko wraz z promieniami światła padającego z lampy. Kwiat wpięty w jej włosy swoim kolorem pasował do sukienki i butów na wyższym obcasie w barwie srebra. Pansy była mistrzynią makijażu, dlatego oddała się w jej ręce. W efekcie końcowym miała na powiekach połyskujący na srebrno cień oraz podkreślone kredką oczy i wytuszowane rzęsy.
Victoria i Pansy rozpływały się nad nią, lecz jej zależało na opinii pewnego przystojnego Gryfona.

Zeus swoją osobą jak zwykle przyniósł Kobrze mnóstwo śmiechu. Rozwalił się na jego łóżku, nie zważając na wrogie spojrzenie Rona i czekając, aż Harry doprowadzi się do odpowiedniego stanu i będą mogli wyjść.
Turkusowy krawat Ostrego był wybrany specjalnie przez Nicole, aby pasował do jej sukienki. Ciemnoszara koszula idealnie do niego pasowała, a dzięki luźniejszym spodniom czuł się swobodniej. Włosy lekko postawił na żel.
— Tak poza tym, mamuśka cię pozdrawia — mówił Scott.
— Maggie? — odparł spod łóżka. — Też ją pozdrów.
— Masz wpaść, gdy będziesz miał okazję, bo odbija jej z nudów. Nie wiem, co jej strzeliło do głowy, ale zapisała się na fitness, basen i siłownię. Kobieta nie wie, co ze sobą robić. Jak zwykle narzeka, że zostawiam ją w pustym domu i co chwilę łażę do klubu, ale nie wnikam w to, czy naprawdę jest sama. Jakiś facet co chwilę do nas przyłazi. Craig… Chris… Nie… Czekaj… A cholera go wie. Coś na c. Niedługo u nas chyba zamieszka. Wiesz, o co ostatnio się spytała? Co bym powiedział na rodzeństwo? Ku*wa.
Harry zaczął się śmiać.
— Pojeździsz trochę wózkiem i pozmieniasz pieluchy.
— Nie wkurzaj mnie. Ludzie pomyślą, że to moje. Ty nie miałbyś lepiej. Jak nic zostałbyś chrzestnym. Ta kobieta cię uwielbia. Jak mi wyje*ie któregoś dnia, że jest w ciąży, to chyba pójdę się powiesić.
Kobra parsknął śmiechem i dał mu znak, że mogą wychodzić. Z pozostałymi umówili się niedaleko Wielkiej Sali, gdzie już zebrało się sporo uczniów. Znaleźli Aarona, więc poznali go ze Scottem. Szybko dołączyły do nich Missy i Milka, które radośnie przywitały się z Zeusem. Pozostało im czekać na Ślizgonów. Dziewczyny patrzyły na każdą pojawiającą się osobę płci żeńskiej, a później na Harry’ego, jednak on na żadną nie reagował. Były ciekawe, która z nich to jego partnerka. Kiedy pojawiła się blondynka z Hufflepuff, którą podejrzewały, a brunet nie zwrócił na nią uwagi, dość mocno się zdziwiły.
Wreszcie pojawili się Ślizgoni. Alan i Jery wzięli do towarzystwa jakieś Ślizgonki, ale Ostry nie zwrócił na nie większej uwagi. Jego wzrok od razu powędrował do Nicole, która wyglądała olśniewająco. Bogini piękna. Stanęli, witając się z nimi. Dexter od razu znalazł się przy Alison, a Zeus przy Pansy, od której nie mógł oderwać wzroku. Nicole uśmiechnęła się szeroko do swojego chłopaka. Cel został osiągnięty. Zrobiła na nim olbrzymie wrażenie.
— Idziemy? — zapytała pozostałych.
— Jeszcze nie ma partnerki Kobry — odparła Missy.
— Jak to nie? — odpowiedział Harry i podszedł do Nicole, która przyjęła jego ramię z uśmiechem.
Ruszyli do drzwi, zostawiając przyjaciół z otwartymi ustami. Alan zaczął się śmiać.
— Ci jak znowu wyje*ali! Nie wierzę! — Zeus nie mógł przestać rechotać.
 Para zaśmiała się zgodnie.
— Jak teraz nie wierzy, to co będzie później… — rzekła cicho Ślizgonka do Gryfona.
Nie było osoby, która by na nich nie zerknęła, kiedy mijali wszystkich, kierując się do Wielkiej Sali. Hermiona i Ginny spojrzały na siebie z uśmiechami. Zajęli jeden ze stolików, a po chwili do sali wpadli także ich przyjaciele. Kobra nie odrywał wzroku od Nicole, a ona spoglądała na niego z uśmiechem i lekkim rumieńcem.
— To nadal ty? — spytał nagle Harry, a ona zachichotała. — Wyglądasz jak… jak…
— Tylko powiedz: dobrze czy źle?
— Zaje*iście.
— I tyle wystarczy. Nie męcz się z epitetami — zaśmiała się. — Oboje wiemy, że komplementowanie marnie ci idzie.
Parsknął śmiechem, ale przyznał jej rację. Pozostali dosiedli się do nich.
— Jak ja mogłam się nie domyślić? — dziwiła się Milka, patrząc na parę.
— Bo te gnojki nas zbywały! — odpowiedziała Pansy, a oni roześmiali się.
Po kilku minutach wszyscy uczniowie zebrali się w Wielkiej Sali, a Dumbledore powiedział kilka słów, by następnie rozpocząć zabawę. Lampy pogaszono, więc było widać gwiazdki zawieszone w powietrzu, które rzucały niebieskie światło. Zaczęła grać muzyka, a ludzie podnosili się z miejsc, aby trochę potańczyć. Ku zdumieniu i rozbawieniu wszystkich, Kobra pierwszy wstał z krzesła ze zwrotem do Nicole:
— Young, bądź moją walentynką i chodź potańczyć.
Dziewczyna wybuchnęła głośnym chichotem i podała mu rękę. Słyszeli, jak idzie w tłum, nadal się śmiejąc. Odprowadzili ich rozbawionymi spojrzeniami.
— Ten człowiek jest zaje*isty — parsknął Blaise.
Po chwili stolik Prawowitych Władców Hogwartu także opustoszał. Po szybszych melodiach na rozruszanie, przyszły wolniejsze.
— Nauczyłeś się tańczyć — rzekła rozweselona Nicole.
— Szkoła Milki — odparł z uśmiechem.
— I wreszcie nie muszę się na tobie wieszać, żeby cię chwycić — dodała. — Częściej będę nosiła te buty.
Nicole zrobiła wrażenie na niejednym chłopaku i w tym momencie większość z nich chciała być na miejscu Harry’ego. Z kolei Nicole chciała zastąpić spora część płci żeńskiej. Jednak oni nie mieli zamiaru oddalać się na krok od drugiej osoby. Patrzyli w swoje oczy, nie widząc świata poza nimi.
Bal przebiegał w spokojnej atmosferze. Nie było żadnych kłótni i bójek, a muzykę dobrano odpowiednio dla każdego. Zeus przyniósł im dużą dawkę śmiechu, jak zawsze, gdy był w pobliżu. Kiedy wszyscy znaleźli się przy jednym stoliku, wybuchy radości zdarzały się dość często.
Kobra domyślił się, że kolejna piosenka była sprawką Missy i Milki, ale nie miał nic przeciwko temu. Nicole najwyraźniej także to zauważyła, bo pokręciła głową z rozbawieniem. Ostry objął ją w pasie, a ona go za szyję.
— … I want to reconcile the violence in your heart. I want to recognise your beauty's not just a mask. I want to exorcise the demons from your past. I want to satisfy the undisclosed desires in your heart…*
Wybiła północ, a gwiazdki pogasły, sprawiając, że zapadła całkowita ciemność.
— … Does it feel like we’ve never been alive inside? Does it seem like it’s only just begun? It’s only just begun. The evolution is coming! A revolution has begun!...**
Zaczęły strzelać fajerwerki, a wszyscy wbili zachwycone spojrzenia w sklepienie.
Nicole poczuła, jak Kobra obejmuje ją w pasie od tyłu. Chwyciła go za dłonie, patrząc w górę. Po chwili stwierdziła jednak, że on jest ciekawszy. Odwróciła się w jego stronę, nadal w jego objęciu i zarzuciła swoje ramiona na jego szyję. Widziała w ciemności jego błyszczące oczy. Zbliżyli do siebie swoje twarze, a ich usta złączyły się w pocałunku.
Nie orientowali się, ile czasu minęło, ale nagle huki umilkły. Chyba zaświecono światła, bo nawet przez zamknięte oczy zrobiło się jasno. To im nie przeszkadzało. Znajome piski radości uświadomiły ich, że przyjaciele wszystko widzą. Cała szkoła patrzyła na nich w szoku. Wreszcie oderwali się od siebie.
— No i tyle w temacie — stwierdziła ze śmiechem Nicole, nadal wisząc na Gryfonie. — Wiesz, chyba dziewczyny nas zabiją. A za co?
— Pewnie za to, że nie wiedzą, że tak się na mnie wieszasz od trzech tygodni — odpowiedział.
— ŻE CO?! — Zaśmiali się zgodnie. — JAK TO OD TRZECH TYGODNI?! I MY NIC NIE WIEMY?!
Nicole spojrzała na nie, odwracając się w ich stronę.
— Trzeba było nie robić nic na siłę — wyszczerzyła się. — To była kara.
— ŻE CO?!
Harry umknął przed butem.
— Wtykacie wszędzie swoje nochale to na złość nic nie mówiliśmy — odparł, perfidnie się z nich śmiejąc.
— AGH!
Uchylili się przed kolejnym butem. Chłopaki patrzyli na nich z otwartymi ustami, tylko Alan rechotał, czym wzbudził podejrzenia dziewczyn. Zbladł, widząc ich spojrzenia.
— Ja nic nie wiedziałem! — krzyknął, już z drugiego końca sali.
— Jasne! — wrzasnęła Pansy, tym razem celując butem w niego.
— Niech ja was uściskam — rzekła nagle Missy ze słodkim uśmiechem. Podeszła do pary, patrząc na Kobrę. Ten rzucił się do ucieczki w momencie, gdy wrzasnęła wściekle: — TY ŚWINIO! JAK MOGŁEŚ MI NIE POWIEDZIEĆ?!
Do schronu wykorzystał Kellana, Deana i Seamusa, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Nicole chichotała, patrząc na nich, dopóki nie dostrzegła reszty przyjaciółek.
— Dziewczyny, wiecie, że nie umiem biegać w tych butach! — krzyknęła przez śmiech, uciekając w stronę wrót Wielkiej Sali.
— No właśnie!
— Nieeeee! Missy! Ja chcę mieć dzieci! — Jak się okazało, Nancy dorwała Harry’ego.
— Nakopię ci po jajach!
— Aaa! Kobra, ratuj! — wrzasnęła Nicole.
— Chyba odwrotnie! — odpowiedział przez śmiech. — Przestań, kobieto! — dodał do Missy.
— Aaa! Tak się cieszę! — nagle się rozpromieniła i ścisnęła go mocno, najwyraźniej uznając, że kara była odpowiednia.
Nicole także została obdarowana łaską.
— Nie macie sumienia — jęknęła jeszcze Victoria.
Zabawa została wznowiona. Kobra i Nicole byli tematem numer jeden do końca balu.

Idąc na śniadanie z Deanem i Seamusem, ludzie patrzyli na Harry’ego, jakby widzieli go pierwszy raz w życiu.
— Kobra, czekaj!
Chłopcy poczekali na biegnącą w ich stronę Missy. Ruszyli w dalszą wędrówkę. Byli już prawie przy drzwiach Wielkiej Sali, kiedy wyłoniła się elita wraz z Milką. Szybko do nich dołączyli. Nicole od razu znalazła się przy Ostrym i na powitanie dała mu krótkiego całusa. Był to niecodzienny widok, dlatego też uczniowie nie dowierzali, mimo sytuacji na balu, a dziewczyny gotowe były wyściskać ich z radości. Chyba myślały, że wczorajsze wydarzenia były ich halucynacjami, a tu taki psikus.
— Jestem głodna, jakbym nie jadła nic przez tydzień — stwierdziła Nicole i chwytając Ostrego za rękę, pociągnęła go do Wielkiej Sali.
Pozostali ruszyli za nimi, wymieniając między sobą spojrzenia i uśmiechy. Musieli przyzwyczaić się do tego widoku.

Zeus stanął w drzwiach jadalni Grimmauld Place 12, gdzie siedzieli Gejsza, Żyleta, Wdowa, Yom i Szatan.
— Ludzie! Nie uwierzycie, czego dowiedzieliśmy się wczoraj na balu — rzekł na wstępie. — Kobra i Nicole się zeszli.
— Żartujesz?! — powiedzieli zgodnie Yom, Wujek i Wdowa.
— Nie — zaśmiał się. — Poszli razem na bal i się okazało, że są parą od trzech tygodni, ale nikomu o tym nie powiedzieli, oprócz Alanowi.
Gejsza chrząknęła, drapiąc się z zakłopotaniem po głowie.
— Wiedziałaś?!
— Dowiedziałam się jako pierwsza — uśmiechnęła się.
— Ej no, mogliście powiedzieć — jęknął Yom, gdy dostrzegł, że Żyleta także nie jest zaskoczony.
— Prosił, żeby nie mówić, a dowiedziałam się raczej tylko dlatego, że byłam pierwszą osobą, której powiedział, co do niej czuje — wytłumaczyła. — Gdyby nie był pijany, pewnie też nic by mi nie powiedział. Nie zdążył napisać, żebym nikomu nie mówiła, dlatego Żyleta zdążył się dowiedzieć — dodała ze śmiechem. — O ile dobrze mi wiadomo, Syriusz ich rozszyfrował, więc też dowiedział się wcześniej.
— Jutro wpadną do klubu, więc oblewamy — wyszczerzył się Zeus.
— Do szkoły szybko nie wrócą — zaśmiał się Yom, a oni wybuchnęli śmiechem.

Viki i Pansy obserwowały, jak Nicole siedzi przed lustrem i układa sobie włosy, nucąc pod nosem piosenkę:
— … In the middle of the night, I don't understand what's going on. It's a world gone astray. In the middle of the night, I can't let it end…***
— W rozpuszczonych jest świetnie — rzekła Viki niespodziewanie.
— Serio? — zmarszczyła nos.
— Tak. — Rozpuściła włosy, tak jak radziła jej przyjaciółka. — Pierwszy raz widzę, jak się stroisz dla faceta — dodała Pansy z uśmiechem.
Nicole zamrugała kilka razy, zanim uświadomiła sobie, że przed lustrem siedzi prawie pół godziny, choć zwykle wystarczyło jej kilka minut.
— Też tak miałam, gdy zaczęłam spotykać się z Blaisem — uśmiechnęła się Victoria. — Nieświadomy odruch. Równie dobrze mogłabyś iść w piżamie zaraz po pobudce, a i tak dla niego byłoby to obojętne. Łatwo wtedy sprawdzić, czy chodzi mu o wygląd, czy osobowość. Ale u Kobry nie ma wątpliwości.
Nicole uśmiechnęła się do lustra. Miała jeszcze godzinę do spotkania, a już chciała tam być.
— Czuję się tak… cholernie szczęśliwa — westchnęła nagle, gdy przyjaciółki usiadły obok niej.
— To znak, że jesteś zakochana — stwierdziła Pansy z uśmiechem.
— Jak cholera — przyznała, a one roześmiały się.
— Jak to się stało, że wreszcie to sobie uświadomiłaś?
— Sama nie wiem. Zresztą… on też przyznał, że nie wiedział, kiedy to się zaczęło. Chyba rodziło się powoli, a dało upust po tej akcji z Timem. Wtedy te myśli pojawiły się pierwszy raz.
— Kto pierwszy ujawnił to przed drugą osobą?
— Chyba nie myślicie, że ja? — zaśmiała się. — Z początku chciał mi to przekazać czynami, ale źle to odczytałam — skrzywiła się lekko. — Ale chyba dobrze, że źle, bo inaczej nadal żyłabym w nieświadomości.
— Dlaczego? — zaciekawiła się Viki.
— Pamiętacie ten szlaban, gdzie woźny miał ogon królika? — Ze śmiechem pokiwały głowami. — Odprowadził mnie pod drzwi do pokoju wspólnego. Pocałował mnie. A ja, linczujcie mnie za to, uderzyłam go. — Obie rozszerzyły oczy. — Nie wiem, dlaczego to zrobiłam — uprzedziła ich pytanie. — Już wtedy wiedziałam, że go kocham, ale bałam się, że się mną bawi. Dopiero gdy go zobaczyłam, zrozumiałam, że wcale tak nie jest. No i w ramach przeprosin go pocałowałam. A on później mi powiedział, że mnie kocha. No to ja też mu to powiedziałam. No i tego… tak to wyszło — rzekła koślawo na koniec.
— Nie ma co. Pierwszy pocałunek i od razu rękoczyny — zaśmiała się Pansy.
— Eee… To nie był pierwszy — wyznała szeptem.
— Nie?! — zdumiała się Viki. — Więc kiedy?
— Dawno…
— Czyli?
— W szóstej klasie.
— Czemu my nic o tym nie wiemy?!
— Bo to było takie… no… w ramach podziękowania — wyjąkała. — Podsunęłam mu pomysł, jak pomóc Syriuszowi. No i wziął mnie z zaskoczenia i pocałował. — Obie kwiknęły ze śmiechem. — Ale to było takie… no… nie to, co teraz — zaśmiała się.
— Czyli nie było żadnych kwiatów i tak dalej?
— Tylko by spróbował! Od razu oberwałby nimi po łbie. Co jak co, ale nie ma w sobie ani krzty romantyzmu i dlatego podbił moje serce.
— Dziwne, że nie chcesz takich gestów. Zwykle dziewczyny tego wymagają — zarechotała Pansy.
Pokręciła głową.
— To nie dla mnie. Bez obrazy, ale to wydaje mi się słodkie i tandetne. Dla mnie coś romantycznego to jakiś koncert. Najlepiej metalowy albo rockowy. — Pansy i Victoria wybuchnęły śmiechem, a ona wzruszyła ramionami z uśmiechem. — Kolacja przy świecach mnie nie interesuje. Wolę wypad do klubu albo baru i najedzenie się pizzą. Ważne, żeby nie było nudno i rutynowo. Tego bym nie zniosła.
— On ma tysiąc pomysłów na minutę, więc nie będziesz narzekać — odparła blondynka.
— A ballada pod oknem? — spytała Pansy ze śmiechem.
— Z perkusją i gitarą elektryczną? Tak. Inne opcje wykluczam.
— Jesteś niesamowita — zaśmiała się Viki.
Kiedy nadeszła godzina spotkania, pognała do Pokoju Życzeń na spotkanie ze swoją miłością.

*Muse – Undisclosed Desires (jakby ktoś nie pamiętał to odsyłam pod rozdział 29, gdzie pojawiła się ta piosenka, także na balu. Celowo pojawiła się także teraz ;))
**30 Seconds to Mars – R-Evolve
***Within Temptation – In the middle of the night            

7 komentarzy:

  1. Kocham "In the middle of the night" <3

    Sory, że tak wbijam do komentarzy, ale jak to na typową dziewczynę przystało, strasznie jaram się wstawkami z moimi ulub zespołami, a zwłaszcza, gdy w tym samym momencie słucham dosłownie tej samej piosenki ;p
    ~Cathy

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    wszyscy poznali prawd e, och ich miny świetne i ta reakcja, kolejna impreza się zapowiada....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. ShipujeNiarryBoTak9 kwietnia 2018 21:21

    Kurde, nigdy nie lubiłam czytać opowiadań z związkami hetero (xD), a teraz, jak tylko się związali zaczęłam się tak drżeć, że siostrzenicę obudziłam xD
    PS. To wcale nie tak, że na początku liczyłam na Drarry xD
    PS2. Niarry to cud świata *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    te miny jak poznali prawdę bezcenne... ocho czyżby kolejna impreza się zapowiadała ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    wspaniale, no i wszyscy poznali prawdę...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń