Nigdy nie sądziła, że ból psychiczny może być tak silny.
Syriusz trzymał ją w objęciach, gdy szlochała i desperacko się wyrywała. Sam miał
oczy pełne łez. Gejsza płakała w ramię zdruzgotanego i otępiałego Żylety.
Płacz, rozpacz i szok.
W Mungu panowało poruszenie. Aurorzy przyprowadzili grupę uzdrowicieli, by ci zajęli się ich ranami, jednak oni nie byli w stanie się
tym przejmować.
Z gardła Nicole wydobył się przeraźliwy szloch wypełniony
nieograniczonym bólem, kiedy dwójka uzdrowicieli wciągnęła łóżko, na którym
leżała osoba przykryta białym prześcieradłem. Łapa przytulił ją do siebie
jeszcze mocniej, kiedy ponownie zaczęła się wyrywać. Straciła siły. Runęła na
kolana powalona psychicznym bólem. Szalała z rozpaczy.
Uzdrowiciele podbiegli do niej i siłą wcisnęli w nią środki
usypiające.
ŚMIERĆ TEGO-KTÓREGO-IMIENIA-NIE-WOLNO-WYMAWIAĆ! WYBRANIEC
NIE ŻYJE!
Dzisiejszego popołudnia zginął Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać!
Został zamordowany przez Harry’ego Pottera, który sam przepłacił to życiem
wśród gruzów Banku Gringotta. Został on zburzony pod wpływem zaklęcia. Wraz z
Wybrańcem zginęło ponad czterdziestu śmierciożerców. Przeżyli jedynie
przyjaciele Harry’ego Pottera, wśród których była jego dziewczyna – Nicole
Young – i chrzestny – Syriusz Black. Społeczeństwo czarodziei jest w szoku…
Sydney
czekał na ścigantów w otoczeniu dwóch dziewczyn, rozmawiając z nimi i
flirtując. Z piskiem opon wjechało auto Pussy, która gwałtownie się zatrzymała
i wysiadła. Po jej policzkach płynęły strumienie łez.
— Pussy…
— Kobra nie żyje — zaszlochała.
Na jego twarzy pojawił się szok. Wszyscy wokół umilkli.
Chwilę później przez ulice Londynu, trąbiąc, powoli przejechał
sznur samochodów. Ludzie przechodzący obok mieli wrażenie, że są to dźwięki
żałobne.
Szefunio nie spodziewał się, że ktoś z ekipy pojawi się u
niego dzisiejszego dnia. Trochę się zdziwił, gdy w drzwiach zobaczył bladą
Wdowę, której twarz lśniła od łez. Cała się trzęsła, ledwo stawiała kroki.
— Kobra… — wydusiła drżącym głosem — nie żyje…
— Co? — wyszeptał w szoku.
— Vold… demort…
Szefunio opadł ciężko na kanapę z wielkimi oczami. Wdowa
wybuchnęła płaczem, wtulając się w niego.
Snajper zajmował się papierkową robotą, gdy nagle bez
pukania wszedł Dziki. Mężczyzna spojrzał na niego ostro.
— Nauczyłeś się tego od Kobry i…
— Kobra nie żyje — przerwał mu z pustką w oczach.
— Co ty bredzisz?
— Zabił Voldemorta. Budynek runął. Zginęli śmierciożercy i
Kobra.
Zapadła przeraźliwa cisza.
Kellan trzymał w dłoniach gazetę, czytając artykuł z rozszerzonymi
oczami. Jego ojciec patrzył na niego w ciszy. Chłopak przełknął ciężko ślinę.
— Idę do Hermiony — powiedział cicho, a ten kiwnął głową.
Deportował się, by wylądować przed domem dziewczyny.
Otworzył mu jej ojciec, który bez słowa wpuścił go do środka. Kellan przeszedł
do salonu, gdzie Hermiona siedziała wtulona w matkę. Gdy wszedł, spojrzała na
niego zapłakanymi oczami. Zerwała się do pionu i chwiejnym krokiem podeszła do
niego. Bez słowa przytulił ją do siebie, a ona wybuchnęła rozpaczliwym płaczem.
W Norze panowała absolutna cisza.
— J-jak to? — wyjąkał słabo Ron w stronę ojca.
— Budynek się zawalił. Przywaliło go gruzami — szepnął
Artur. — Próbowali go ratować, ale nie było szans. Minęło za dużo czasu.
Po policzkach Ginny płynęły ciche łzy. Molly szlochała w
ramię męża. Ron był w szoku.
Albus Dumbledore z początku myślał, że do jego uszu dotarły
plotki, jednak Severus Snape potwierdził je. Przez długi czas myślał o tej
sytuacji, jednak to nie mogło zwrócić życia Harry’emu.
Anja ukryła twarz w dłoniach, gdy dostała wiadomość od
Naomi o śmierci Kobry. Jak ten zwariowany chłopak mógł zostawić swoich
najbliższych? Dlaczego los ułożył sobie taki plan względem niego? Nie potrafiła
odpowiedzieć na te pytania.
— Nicole, chodź.
— Nie.
— Proszę cię.
— Nie chcę. Chcę zostać tutaj.
— To nie zwróci mu życia — cichy szept.
— Zostawcie mnie.
Z pustką w oczach patrzyła w jego martwą twarz. W dłoniach
ściskała zimną dłoń.
Blaise i Viki spojrzeli na siebie ze smutkiem. W końcu
dziewczyna pocałowała Nicole w głowę i zostawili ją samą. Ty tak robiłeś, gdy byłam smutna.
Otwórz oczy i powiedz, że to tylko żart. Nawrzeszczę na ciebie, że jesteś
niepoważny, a ty zaczniesz mnie przepraszać i potwierdzać wszystkie obelgi,
którymi cię obdarzę. Proszę cię, nie rób mi tego. Jego twarz była spokojna, blada, a
usta sine.
Nie rozglądała się na boki, lecz wściekła biegła przed
siebie. Nagle w kogoś uderzyła. Ledwo uniknęła upadku. Zdenerwowana podniosła
głowę. Jej wzrok padł na zielone tęczówki i czarną czuprynę.
— Jak chodzisz,
Potter?!
— To ty na mnie
wpadłaś.
— Bo stoisz na
środku jak słup i tarasujesz drogę!
— To nie musisz
tak gwałtownie kogoś odsuwać!
— Nie bądź taki
mądry!
— Wystarczyło
powiedzieć: dziękuję, że nie pocałowałam
podłogi.
— Sama bym sobie
poradziła!
— Najpierw naucz
się patrzeć pod nogi.
— Podłogę mam blisko,
więc widzę nogi doskonale!
— Czyżby
ktoś miał kompleksy?
— Kretyn!
Przemądrzały palant!
— Karzełek, a
szczeka jak pies.
— Myślisz, że
wszystko ci wolno?! Zadufany w sobie dupek!
— Przestań się
drzeć, bo szyby powypadają!
— Potter. Z czego
się śmiejesz?
— Mam powody to
się śmieję.
— Czyli z samego
siebie.
— Aktualnie nie z
siebie, ale z jakiegoś małego karła, który widzi tylko czubek swojego nosa.
— Ty skończony
idioto! Co ty sobie myślisz?! To, że kumplujesz się z Draconem, nie oznacza, że
wszystko ci wolno! Poza tym… Co ty mu dałeś?! Pewnie coś mu podałeś i dlatego
się z tobą trzyma! Coś ty z nim zrobił?! Czego się śmiejesz?!
— Zakończyłaś swój
wywód? Chyba straciłem słuch przez twoje piski.
— Aaa! Jak ja cię
nienawidzę, Potter!
— Wzajemnie, Young.
— Odwróciła się na pięcie i odeszła
wnerwiona jak nigdy. — Pomyliłaś kierunki.
— Zejdź mi z
drogi! Inaczej zaraz cię zabiję! Och… Zaraz zetrę ci z ust ten głupi uśmiech!
— Potter! Do
pierwszej ławki!
— To nie ja! To
Malfoy!
— Tak, to był
Malfoy!
— Malfoy, przyznaj
się!
— To nie ja.
— Ty szujo.
— Potter, szlaban
jutro o dziewiętnastej! Siadaj do pierwszej ławki!
— Ale, pani profesor…
— Spokój! Bierz
rzeczy.
— Ale…
— Potter!
— Krzyżyk na drogę.
Ja pier*olę.
— Coś mówiłeś,
Potter?
— Nie.
— Ty idioto, coś
ty narobił?
— Z pretensjami do
tej ślizgońskiej fretki.
— Won na drugi
koniec ławki.
— Zrobię wszystko,
by być jak najdalej od ciebie.
— Coś ty zrobiła,
idiotko!
— To twoja wina,
imbecylu!
— Patrz, jak rzucasz
zaklęcie!
— To nie trzeba
było ruszać swoją różdżką!
Byli oblepieni pierzem, ciskając w siebie gromami z oczu.
— Tak powinnaś
wyglądać na co dzień. Byś ludzi nie straszyła.
— Ty skończony
kretynie!
Rzuciła się na niego z pięściami. Przytrzymał ją w mocnym
uścisku. Wtedy dostrzegła jego magiczne tęczówki.
— Potter, trzymaj
mnie.
— Young, nie pij
więcej, bo zachowujesz się jak nie ty.
— Och, zamknij
się. Wcale nie jestem pijana!
— A czy ja to
powiedziałem?
— Ty jesteś
pijany!
— Ja się nie muszę
niczego ani nikogo podtrzymywać.
— Ja też nie! Och,
naprawdę jesteś pijany.
— Potter! Ty idioto! Zabiję cię jak kaczkę!
Podniosła się z zaspy i z kulkami śniegu w dłoniach rzuciła
się w stronę Harry’ego. Po chwili ponownie wylądowała w śniegu. Zaczęli tarzać
się w białym puchu – ona wrzeszcząc, on się śmiejąc.
Kobra otworzył drzwi Wielkiej Sali, trzymając ją pod ramię.
Wkroczyli do środka. Wszyscy patrzyli na nich w szoku, gdy razem pojawili się
na Balu Walentynkowym. Objął ją, a ona chwyciła go za ramiona. Zaczęli bujać się
w rytm muzyki.
— Ty kaleko. Zaniosę
cię do Skrzydła.
— Nie! Poradzę
sobie.
— Powodzenia.
— Ale nie do
Skrzydła.
— A gdzie?
— Draco mi pomoże w
pokoju.
Chwycił ją na ręce. Uciekała wzrokiem, gdzie tylko mogła.
— Masz do wyboru:
Filch, ja albo pani Norris.
— Na samą myśl o
pocałowaniu woźnego mnie mdli, podobnie jak całowanie się z kotem. Jesteś
ostatecznością.
— Dobre i to.
— To ma być jakaś
aluzja?
— Skądże, Nikita.
— Jak mnie
nazwałeś?
— Tak, jak nikt
inny.
— Ładnie
wyglądasz.
— Majaczysz . Gdybyś
był świadomy, w życiu byś tego nie powiedział.
— Odbierz to jak
chcesz… Wiesz, czemu lubię cię wkurzać? Bo wtedy masz takie hipnotyzujące iskry
w oczach.
Zarumieniła się delikatnie.
Wypadli na brzeg. Runęła wprost na Kobrę. Rozszerzyli oczy,
patrząc na siebie. Szybko z niego zeszła. Przez chwilę milczeli.
— Pod wodą się tak nie cykałaś.
Przywaliła mu w łeb, a on zaśmiał się.
— Dzięki.
Pocałował ją krótko w usta, by następnie ominąć zszokowaną
dziewczynę.
— Potter — pisnęła.
Zaśmiał się tylko.
Słychać było tylko muzykę. Patrzyła na mijane widoki, gdy
zmieniła się piosenka. Postanowiła zrobić głośniej. Przez jej dłoń przeszedł
prąd ciepła, gdy poczuła jego skórę przy swojej.
— Emm… Możesz mnie
puścić?
— A co? Boisz się?
— Chciałbyś. Czuję
się przyparta do muru.
— Nic dziwnego.
— No racja.
— Jesteś nieobliczalna,
a ja nie chcę oberwać.
— Nie oberwiesz.
— Przed chwilą też
tak myślałem.
Serce zabiło jej szybciej, gdy trafiła na jego oczy, które
były zbyt blisko. Zarumieniła się.
— Nic.
— Nic? Ciekawe. Co
ty robisz? Nie zachowuj się tak, jakbyś chciał mnie pocałować.
— A skąd wiesz, że
nie chcę?
— Oszalałeś.
— Może ty chcesz?
— Naprawdę
oszalałeś.
— Raz to zrobiłem,
więc czemu nie miałbym zrobić tego ponownie? Pamiętasz — mruknął stłumionym
głosem, gdy zarumieniła się jeszcze mocniej. — Zaskakujesz mnie, Nikita.
— N-nie mów…
Przygryzł lekko jej dolną wargę. Jej powieki opadły w dół,
a oddech stał się cięższy.
Podszedł do niej i zamienił się w człowieka. Po jej
policzkach popłynęły kolejne łzy. Chwycił ją delikatnie za twarz.
— Proszę cię, przestań. — Wytarł jej łzy. Niepewnie go
objęła. — Nikita?
— Tak?
— Pójdziesz ze mną
na bal?
— Masz jakieś dziwne
momenty do zapraszania. Pójdę.
— Poczekaj — powiedział cicho, lekko stłumionym głosem.
Odwróciła się, a on pocałował ją w usta z niewyobrażalną
czułością. Odepchnęła go od siebie i uderzyła w twarz, lecz po chwili
przyciągnęła go do siebie i zatopiła się w jego wargach.
— Po co to
zrobiłeś?
— Bo nawet nie wiem,
kiedy zacząłem cię kochać.
— Teraz ja ci coś
powiem. Mam to samo.
— No to mamy
problem.
— Nie gadaj tylko
całuj.
Ich usta złączyły się w pocałunku. Po chwili zaświecono
światła. Cała szkoła patrzyła na nich w szoku.
— No i tyle w
temacie. Wiesz, chyba dziewczyny nas zabiją. A za co?
— Pewnie za to, że
nie wiedzą, że tak się na mnie wieszasz od trzech tygodni.
— ŻE CO?!
Zaśmiali się zgodnie.
— Nie chcę, żebyś mnie zostawił.
— Nie zostawię. Nigdy.
W ciemności usiadła na nim okrakiem i pocałowała w usta,
odpinając guziki jego koszuli.
— Chodź.
Pociągnęła go za rękę. Popchnęła go lekko, a on wylądował
na łóżku.
— Pocałuj mnie w dupę, Potter.
— To ściągnij spodnie, Young.
— Możesz przez spodnie, deklu.
— Na życzenie, karzełku.
Wybuchnęła śmiechem, kiedy spełnił swoją obietnicę, całując
ją w pośladek.
Patrzyła w jego mętne, ale rozbawione oczy, siedząc przed
nim na jednym fotelu. Ze śmiechem wypuściła z ust dym.
— Heloł!
— Co tu się dzieje?
— Jaramy, nie
widać?
— Widać i to
doskonale.
Zaczęła śpiewać.
— Widzę gwiazdki z
oczami.
— Ja widzę
chodzące poduszki i nie narzekam.
Położyła się na nim, nadal się śmiejąc.
— Będziesz ojcem.
— Ło ku*wa.
— Jaja sobie
robicie!
— Co?
— Gejsza się
śmieje!
Ryknęły śmiechem, a on opadł z ulgą na krzesło.
Weszła do pokoju, gdzie znalazła śpiącego Harry’ego z
Emily. W jej sercu rozlało się ciepło.
— Jesteś nienormalna.
— To się dobraliśmy.
— Mila, zasłoń oczy, bo się będą godzić.
— Całus na zgodę.
Wszyscy zaśmiali się.
— Chciałabyś ze mną zamieszkać?
— Serio?
— No serio.
Wskoczyła na niego.
— Jasne, że chcę!
Patrzyła przed siebie otępiałym wzrokiem. Po jej policzkach
ciekły strumienie łez.
— Zabiłabyś się
dla prawdziwej miłości?
— Missy, zadajesz
cholernie trudne pytania. Nie wiem, nie przeżyłam takiego uczucia, nie wiem,
jak to jest i do czego człowiek jest wtedy zdolny.
Spojrzała na jego martwą twarz. Wstała. Pocałowała go w
usta.
— Kocham cię — szepnęła i wyszła.
Naomi siedziała przy Syriuszu, który nie odzywał się ani
słowem, wbijając otępiały wzrok w stół. Był bardzo blady. Ścisnęła go mocno za
dłoń, choć wiedziała, że to go nie pocieszy. Przeniósł na nią zbolałe
spojrzenie.
— Mogliśmy coś zrobić…
— Nie mieliśmy co — szepnęła.
— Medalion mógł go uratować — powiedział słabo.
— Nie znaleźli go do tej pory. Syriusz, wiem, jak ci
ciężko, ale nic nie mogliśmy zrobić.
Do środka weszła Nicole. Spojrzała na nich nieprzytomnie i w
ciszy usiadła obok Łapy.
— Chciałam ci tylko powiedzieć, że nie ma sensu się obwiniać
— szepnęła. — Nic nie mogliśmy zrobić. Przeszłości nie zmienimy. Wiele razy mi
mówił, że zawsze traktował cię jak ojca. Nie chciałby, żebyś się obwiniał,
uwierz mi. Poradzisz sobie, wiem to.
Nie zdążył nic odpowiedzieć, bo wyszła.
Ekipa niemal non stop siedziała razem. Wspólnie
przechodzili ten ból, który towarzyszył każdemu z osobna. Nic nie mówili, nie
chcieli. Elita była razem z nimi.
Nagle weszła Nicole. Długi czas milczeli. Gejsza ścisnęła
ją mocno za dłonie ze łzami płynącymi po policzkach.
— Poradzisz sobie — szepnęła Nicole. — Razem sobie
poradzicie.
— Nicole…
Wstała.
— Missy, może pamiętasz pytanie, które zadałaś mi na koniec
szóstej klasy. Wtedy nie potrafiłam odpowiedzieć. Teraz znam odpowiedź.
— O czym ty mówisz? — odparła cichutko.
Uśmiechnęła się słabo w odpowiedzi.
— Poradzicie sobie.
Zniknęła.
Nie musiała pytać o pozwolenie na wejście na salę, gdzie znajdował
się Harry. Nadal tu był. Leżał tak, jak wcześniej. Usiadła na łóżku obok niego,
blada jak kość. Decyzja była podjęta.
— Mówiłeś, że nigdy mnie nie zostawisz — szepnęła. —
Syriusz ma Naomi, ekipa i elita mają siebie. A ja… Miałeś być ze mną. — Ścisnęła
go za dłoń. Uśmiechnęła się słabo. — Wariat dla wariata zrobi wszystko.
Przytuliła się do niego i pocałowała po raz ostatni.
Gejsza kierowała się do sali, gdzie chciała zobaczyć Harry’ego
jeszcze raz. Żyleta szedł obok niej, jednak poprosiła go, żeby zostawił ją
samą. Został na korytarzu. Otworzyła drzwi.
— Nicole?
Podeszła bliżej. Dziewczyna leżała na łóżku obok Kobry, wplatając
palce w jego dłoń. Była bledsza niż godzinę wcześniej, gdy widziała ją po raz
ostatni. Na jej twarzy gościł spokój. Dostrzegła tabletki i butelkę alkoholu.
— Żyleta — wyjąkała.
Chłopak wszedł po chwili. Zamarł w drzwiach.
— Lekarza! — wrzasnął za siebie.
Do środka wbiegł uzdrowiciel. Rozszerzył oczy z
przerażenia, podbiegając do dziewczyny. Po chwili pokręcił głową, przełykając
ciężko ślinę.
Gejsza runęła na ziemię, mdlejąc. Żyleta stał jak
sparaliżowany.
Nicole więcej się nie poruszyła.
KONIEC...
...powiedzmy ;)
_____________________________________________
Tak, nadszedł koniec tego opowiadania, ale... mam dwie niespodzianki. Pierwsza już w sobotę, więc nie żegnajcie się jeszcze z tym blogiem ;D
nie nie nie nie i jeszcze raz NIE ! to sie nie może tak skończyć .. Najpierw Kobra a później Nicole . Przywróć ich do zycia to rozkaz ( smieje się przez łzy )
OdpowiedzUsuńJula
Rozdział po prostu, brak mi słów! Wspaniale zakończyłaś to opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńCiekawe opisałaś te wspomnienia, miło było je poczytać. Szkoda, że Kobra umarł ;( Myślałam, że może przeżyje i wszystko będzie git, a tu proszę taka niespodzianka ;( Rozwaliła mnie końcówka rozdziału. Zabrzmiała ona tak dramatycznie. Nie sądziłam, że Nicole popełni samobójstwo.
Z niecierpliwością czekam na niespodziankę ;)
Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu dalszych opowiadań.
Pozdrawiam Czarna ;)
Rozdział jest piękny. Prawie cały czas miałam w oczach łzy. Szczerze, to jednak miałam nadzieję, że Kobra przeżyje i wszystko będzie dobrze. Strasznie szkoda mi Nicole, ale trudno.Teraz może będą razem szczęśliwi? No, i ciekawe co to za niespodzianka :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę!
mery_jane
O mój Boże...
OdpowiedzUsuńNie wiem, co powiedzieć... Świetne, mega wzruszające... Nie sądziłam, że Nicole popełni samobójstwo...
OdpowiedzUsuńTo piękne zakończenie ;( ! Prawie się popłakałam ! Jest mi tak cholernie smutno ! Pisze bez ładu i składu ale gówno mnie to obchodzi ! Lepszego zakończenia nie było ! Kobra otarł się o śmierć tyle razy ale tego nie przeżył ! Chłopiec Który Przeżył , Wybraniec , ten który położył kres Lordowi Voldemortowi ! Niech żyje ! Jak ja nienawidzę Dumbledore'a ! Czekam na ich spotkanie w niebie ;( Pisze Nikita Cullen w żałobie ;(
OdpowiedzUsuńpiękna końcówka:(
OdpowiedzUsuń___
ivan cortez
NIE! To takie smutne! Zabiłaś ich! Jak mogłaś!
OdpowiedzUsuńPowinnas teraz uciekac gdzie pieprz rosnie przed pograzonymi w zalobie fanami..Zakonczenie swietne nikt sie tego nie spodziewal .. : **
OdpowiedzUsuńA teraz no coz czekac do sobotyy ..
Sorka ze tak pisze bez polskich znakow ale ni ma mnie w krajuu . ;)
Wiem, że większość się ze mną nie zgodzi, ale wg mnie to zakończenie jest idealne :) Takie właśnie powinno być :D
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo udane zakończenie :)
OdpowiedzUsuńOczywiście wolałabym happy end, nie jestem aż tak bezduszna, ale... życie to nie bajka, nie kończy się słowami: "wszyscy żyli długo, i szczęśliwie". Właściwie to po dłuższym zastanowieniu sądzę nawet, że... dla Kobry takie rozwiązanie było lepsze. On przeszedł już wiele - zbyt wiele jak na swój młody wiek - więc należy mu się wieczny spokój. I wreszcie będzie mógł być z rodzicami... Czy to nie wspaniałe? . A Nicole... jej samobójstwo wprowadziło mnie w stan totalnego zdumienia, siedziałam chyba z 5 minut z otwartymi ustami. Ale w sumie... ona nie mogłaby żyć bez Harry'ego. Kochała go za bardzo, za mocno się przywiązała do jego obecności... Nie poradziłaby sobie, jak inni. Nigdy by się z tym nie pogodziła. Nigdy.
Podsumowując - żal mi ich wszystkich przeogromnie, ale rozumiem dlaczego to zrobiłaś. Być może NAPRAWDĘ tak jest łatwiej. I lepiej. Być może...
Jednak mimo tego, moja nadzieja na nieco inne zakończenie, może umrzeć dopiero po lekturze niespodzianek. Na razie wciąż ją mam.
O mój boże ! Ryczę jak głupia ! Nie ja tak nie mogę, będę miała doła przez kilka dni ! Pokochałam Nicole i tego "innego" Harrego, pokochałam tą historie ! W każdą sobotę skakałam jak najebana wiewiòrka w okół komputera czekając na rozdział.Podsumowując dziękuję za tak zajebiste opowiadanie i czekam do soboty <3 <3
OdpowiedzUsuńAlexa
Ps. Za ewentualne błędy przepraszam, piszę z telefonu ;-)
I tyle jeżeli chodzi o "nie będę płakać" szkoda, że to już koniec :) czekam na niespodzinaki
OdpowiedzUsuńCicha
Ja nie chcę żeby taki był koniec ;( Ale niestety muszę się z tym pogodzić
OdpowiedzUsuńCzekam na niespodzianki ;)
Bosz... Jesteś okropna. Zmusiłaś MNIE do PŁACZU! No wiesz co... Liczę, że jednak to jakoś odkręcisz. No ej! No nawet ja potrafię zamordować kogoś w Epilogu, kiedy rozdział wcześniej wszystko zapowiadało happyend! To ty możesz tak na odwrót :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Anna. :*
Zakończenie pełne niespodzianek...nie pomyślała bym, że z rozpaczy Nicole może posunąć się do samobójstwa. Rozdział w pełni oddaje nastrój bohaterów po śmierci Kobry. Bardzo podobała mi się retrospekcja Nicole związana z najlepszymi wspomnieniami. Skro to nie koniec, to podejrzewam, iż czeka na nas jeszcze epilog. :) Jestem bardzo ciekawa, jak to zakończysz: Harry i Nicole pozostaną martwi, czy jakimś cudownym trafem okoliczności powstaną z martwych. ;p Jak na prośbę jeszcze się nie żegnam z tym blogiem. Mimo że to już koniec, to cieszę się, że przeniosłaś tutaj tego bloga. Od pewnego czasu miałam ogromny problem z dodawaniem komentarzy, które pomimo dodania nie pojawiały się wcale na stronie. Strasznie mnie to denerwowało. ;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na niespodziankę. ;)
`Charlizell
No i coś ty narobiła!!! Popłakałam się. napisane fenomenalnie moje wielkie gratulacje i cieszę się że zrezygnowałaś z onetu. jeszcze raz gratki :*
OdpowiedzUsuńMadzia
Rozczuliłam się...
OdpowiedzUsuńTo po prostu były najlepiej odzwierciedlone uczucia Nicole w całym opowiadaniu, inaczej nie mogłaś tego ująć....
I wiesz podoba mi się takie smutne zakończenie, jest idealne...
Chociaż wydaje mi się, że to jeszcze nie jest koniec, że jeszcze zaskoczysz czymś wspaniałym...
Onet się niestety pogorszył (delikatnie mówiąc), więc przeniesienie jak najbardziej trafne.
Do następnego.
Daga
No chyba jaja sobie robisz - Pierwsza myśl po skończeniu czytania. Nie rób z nich cholernego Romea i Julii! Naprawdę, aż nie chce mi się wierzyć. To jest po prostu nie możliwe...
OdpowiedzUsuńJak pewnie się domyślasz, cholernie nie podoba mi się zakończenie. Pierwsza część naprawdę świetna. Wręcz zajebista - tak, jak sobie życzyłam, Kobra na końcu zginął. Ale żeby Nicole wzięła i się po prostu zabiła? To jest tchórzostwo, nie rozwiązanie. Zawsze uważałam Nicole za silną dziewczynę i gdy przeczytałam wcześniejszy rozdział, napisałam w komentarzu na Onecie, że następny rozdział zapewne będzie o Nicole. Nie myliłam się - większość to jej wspomnienia, i tyle. Oczekując tego rozdziału chciałam zobaczyć, jak ona sobie radzi - jako silna dziewczyna miała się z tym pogodzić, żyć dalej i cieszyć się życiem. Powiedziała Syriuszowi, że Kobra nie chciałby, żeby on się obwiniał. A pewnie chciał, żeby Nicole się zabiła! Sam by ją zabił, gdyby tylko mógł i wiedział, że taka myśl przeszła jej przez głowę.
Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy popełniają samobójstwo. Dla mnie to jest chore i tyle, z problemami trzeba się zmierzyć i cieszyć się życiem, jakim by ono nie było, ponieważ to największy dar, jaki dostaliśmy.
Dobrze, dobrze, już skończyłam pisać to moje zbulwersowanie. To tylko opowiadanie - powtarzam sobie. - Autorka chciała sobie walnąć takie zakończenie, że wszyscy długo je popamiętają i takie ono jest. Mnie się ono bardzo nie podoba (w przypadku samobójstwa Nicole), ale to moje zdanie i tyle. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe - wyraziłam tylko swoją opinię.
Może teraz kilka plusów - pokazałaś w tym rozdziale reakcję każdego, kto był bliski Kobrze. To mi się bardzo podobało. Wspomnienia Nicole - trochę ich za dużo (według mnie), ale też są ładnie i subtelnie wybrane. O końcówce już się wypowiedziałam, już nie poruszam tego tematu. Zastanawia mnie, co będzie w tych dodatkach? Hmm... nie będę tworzyć mojej hipotezy, bo obecnie jestem na wakacjach i nie mam głowy do myślenia.
A co do przeniesienia się na blogspot - mi akurat to nie pasuje. Ale to już Twoja sprawa, na którym portalu blog będzie. Ja osobiście akurat od najmłodszych lat korzystam z Onetu, przez co mój sentyment (oraz to, że nie umiem się innymi portalami obsługiwać) nie pozwala mi na przeniesienie się tutaj czy na inny portal. I po prostu przyzwyczaiłam się do tego, że Onet jest taki, jaki jest. Mam tylko nadzieję, że Onet po zmianach będzie lepiej funkcjonował i mniej ludzi będzie stamtąd uciekało. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam [czas-jak-z-porcelany.blog.onet.pl oraz pisanina-frigus.blog.onet.pl].
Wow! Naprawdę niesamowite zakończenie. Spodziewałam się czegoś w stylu Harry zmartwychwstaje, ale zaskoczyłaś mnie. Oczywiście pozytywnie. Dobrze, że nie zrobiłaś z tego happy endu, gdzie wszyscy żyją długo i szczęśliwie. W końcu Twoje poprzednie opowiadanie tak się skończyło - także plus za to, że lubisz zaskakiwać czytelnika i starasz się nie powtarzać. Chociaż sama nigdy w życiu nie posunęłabym się do czegoś takiego jak samobójstwo, dla mnie to nie rozwiązanie. Ale rozumiem w pewnym sensie Nicole, nie pochwalam tego, ale w tym momencie nie wyobrażam sobie innego zakończenia Twojego opowiadania.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się także przywołanie wielu fantastycznych scen pomiędzy Nicole i Harry'm - uwielbiam retrospekcje!
Fajnie, że przypomniałaś nam, że nie tylko magiczny świat będzie opłakiwał stratę Harry'ego.
W ogóle chciałam Ci bardzo podziękować za Drugie Oblicze - wspaniałe opowiadanie i na pewno należy do opowiadań, do których z chęcią będę wracać :)
Jestem z Tobą właściwie już od Siły Życia - odkryłam Twój blog jakoś w środku tamtej historii i nigdy nie żałowałam, że zostałam. Fajnie widzieć, jak ktoś się rozwija i wymyśla to nowe historie, żeby tylko zadowolić czytelników. Mam taki zwyczaj, że zwykle komentuję opowiadanie, w momencie, kiedy się kończy.
Także mimo, że pewnie mnie nie kojarzysz, wśród Twoich czytelników, wiedz że jestem ;)
A tak na koniec chciałam Ci życzyć dużo weny - na pewno się przyda! I żeby następne opowiadanie było jeszcze lepsze niż to ( co na pewno nie będzie proste to zrobienia :D ).
Z niecierpliwością czekam do soboty, bardzo jestem ciekawa tej niespodzianki :) Pozdrawiam, Gosia.
No i znowu się popłakałam ale w porównaniu z poprzednim rozdziałem to nie mogłam się uspokoić, dawno tak nie ryczałam ;( nie sądziłam, że Nicole się zabije... fakt tyle przeszła w ostatnim czasie, tak przywiązała się do Harry'ego, że nie mogła już bez niego żyć. W pewnym stopniu ją rozumiem, stracić kogoś bliskiego to najgorsza rzecz w życiu każdego człowieka, nieważne kim ten ktoś dla nas jest to i tak jego stratę odczuwamy tak samo... no ale cóż to jest tylko opowiadanie a nie prawdziwe życie a zaczęłam pisać jakby to jednak było prawdziwe życie, no ale bardzo przywiązałam się do tego opowiadania, do Harry'ego, Nicole, całej ekipy i elity, no i pozostałych bohaterów. No to tylko teraz czekać do soboty... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
Po przeczytaniu poprzedniego rozdziału wiedziałam już, że to zakończenie będzie całkowicie inne, że Kobra umrze. Ale nie stawiałam na to, że Nicole się zabije. Chociaż, po tej zapowiedzi, że to nie jest ostatnie słowo na tym blogu i po tym że po tobie można się wszystkiego spodziewać, pewnie więcej niż połowa twoich czytelników czeka na happy end w tej niespodziance. ;)
OdpowiedzUsuńAle wg mnie zakończenie jest świetne. Inne niż... inne zakończenia.
Czytam, i obiecuję sobie, że się nie popłaczę, chociaż i tak wiedziałam, że łzy polecą. Może jestem dziwna, ale właśnie ten fragment, 2 zdania, sprawiły że się naprawdę wzruszyłam i łezka poleciała - "Chwilę później przez ulice Londynu trąbiąc, powoli przejechał sznur aut. Ludzie przechodzący obok mieli wrażenie, że są to dźwięki żałobne."
Zobaczyłam to oczami wyobraźni i jakoś nie wiem... Kobra, król wyścigów, można chyba powiedzieć, że Król ulicy umarł.
To naprawdę coś co ludzie, ściganci, mogą dać. I to chyba najpiękniejsze co mogą zrobić, żeby pożegnać jednego z nich.
No to co, czekamy do soboty.
Pozdrawiam!
Claudia!
Ryczałam jak bóbr przez cały rozdział. Pamiętam, że miałam dokładnie to samo, kiedy skończyłam czytać Siłę Życia. Boże... Jednak od dawna wiedziałam, że zakończysz ten blog śmiercią Kobry. Po prostu dla mnie, mimo że miałam nadzieję, że jednak skończy się to inaczej, to nie byłoby to samo opowiadanie. Ta końcówka idealnie pasuje do tego opowiadania. Nie spotkałam się z TAKIM opowiadaniem nigdy wcześniej i zakończenie jest jak najbardziej idealne. Jedyne w swoim rodzaju. Poza tym zaczynają mnie irytować te wszystkie happy endy i, mimo że zawsze przy tym ryczę, wolę smutne zakończenia. Śmierć Nicole mną wstrząsnęła, ale od momentu, kiedy przeczytałam, że Nicole mówi Syriuszowi, że Harry by nie chciał, aby się załamywał, wiedziałam, że postąpi właśnie tak. Kolejne pocieszenie tylko mnie w tym utwierdziło.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że blog się jeszcze nie kończy i mam przed sobą jeszcze tydzień cudownego oczekiwania. Przywiązałam się do Twoich blogów i gratuluję Ci ich niezmiernie. Natrafiłam na Siłę Życia/Mrok Dnia, kiedy właściwie kończyłaś opowiadanie, ale Drugie Oblicze śledzę od samego początku. Dziękuję Ci za te opowiadania i mam nadzieję, że to nie koniec Twojej przygody z blogosferą. Tak bardzo nie chciałam się żegnać z Drugim Obliczem, że zanim przeczytałam ten rozdział, chyba z godzinę właziłam na różne strony na internecie. Po prostu wiedziałam, że to koniec i że Harry już swoje przeżył. Nie wróci.
Czekam do soboty :)
Mycha
Ja najpierw pozbieram szczenę z podłogi. Rozdział... aż brak mi słów. Nicole. Zawsze była silną dziewczyną, ale żeby to.. Po prostu... Piszę same wielokropki, bo nie mogę uwierzyć, że tak to się skończyło. Ale muszę powiedzieć, że te reakcje osób na śmierć Harry`ego były strzałem w dziesiątkę. Pięknie to ujęłaś.
OdpowiedzUsuńJakie to było smutne ! Od środy po przeczytaniu 45 rozdziału miałam nadzieje, że mój kochany Kobra przeżyje, i to jest właśnie dziwne, bo mnie się wciąż wydaje, że niespodzianką będzie dopisanie jeszcze jednego rozdziału, czegokolwiek, gdzie będzie napisanie, że wszystko zakończyło się szczęśliwie, tak jak powinno być, może sobie tylko to wszystko uroiłam w tym moim pustym łbie, ale mam po prostu taką nadzieję. Jestem taką osobą, którą wychowano, że jak ja chcę tak ma być i wgl. czasem jest to przydatne, bo jestem dosyć uparta i zwykle wychodzi na moje, lecz czasem (tak jak w tej chwili) chciałabym się pozbyć tego czegoś co sprawia, że jestem tak głupia i naiwna, że wciąż myslę, że Kobra będzie żyć po mimo, że jasno i wyraźnie pisałaś, że to był ostatni rozdział. ;_:
OdpowiedzUsuńRozkleiłam się... Ja! To już naprawdę coś... uch.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko miałam nadzieję na szczęśliwe zakończenie, liczyłam po cichu na to, że Kobra jednak żyje, chociaż gdzieś tam w podświadomości wiedziałam, że to byłoby zbyt piękne.
I mimo to muszę stwierdzić, że taki koniec jednak pasuje. Jak już ktoś wyżej zauważył, życie to nie bajka i nie zawsze mamy happy end.
Podobało mi się to, że opisałaś reakcję każdego na śmierć Harry'ego, to nadało temu rozdziałowi takiej... kurcze nie wiem jak to ująć. Głębi? Tak, chyba tak.
W każdym razie to było piękne.
Pozostaje mi teraz czekać na niespodzianki. Jak ja wytrzymam do soboty?
Pozdrawiam,
NigrumLotus
no ejjj, jak tak mogłś?! notka jak zwykle wspaniała no ale tego to sie nie spodziewałam :D
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się takiego końca. nie przyzwyczaiłam sie do twoich opowiadań bez happy endu. świetna historia, godna podziwu. Trzymaj tak dalej, gratulacje :)
OdpowiedzUsuńCzyżby w końcu opowiadanie bez happy endu ? :P Po cichu, mimo wszystko na niego liczyłem. Rozdział świetny tylko większość to kopiuj, wklej xD Czekam na te ultra surprisy :d
OdpowiedzUsuńBobski
Wyszło lepiej niż ostatnio... Chociaż może to moje subiektywne odczucie? Hm...
OdpowiedzUsuńZakończenie było bardzo dobre, nie spodziewałam się tego. Myślałam, że Kobra przeżyje i wszystko będzie Happy. Myliłam się. Jednak sądzę, że takie rozwiązanie było dla niego lepsze. Szkoda mi tylko elity, Nicole i całej reszty. No, ale podziwiam cię za fakt, że napisałaś to opowiadanie bez Happy End'u. Miałam, i mam nadzieje, że te "niespodzianki,, będą ciekawym zakończeniem blooga. No i na koniec, chciałam powiedzieć, że podziwiałam cię za twoją wytrwałość na Onecie^^
OdpowiedzUsuńk*rwa nieee tak być nie może oni muszą żyć !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOkropnie wzruszający rozdział, w sumie nie spodziewałam się tego i tak jak niektóre czytelniczki miałam nadzieję, że w jakiś cudowny sposób przywrócisz im życie, no ale życie to nie bajka;/ Z niecierpliwością czekam na sobotę bo domyślam się, że niespodzianka nas zadziwi.
OdpowiedzUsuńW ogóle gratuluję ukończenia tak świetnego opowiadania, nie mam pojęcia co będę teraz tak regularnie czytać:)
Pozdrawiam
O jacie, jacie, matko! Takiego zakończenia się nie spodziewałam! Strasznie świetny i wzruszający rozdział. Ciekawi mnie jaką niespodziankę nam przygotowałaś. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńIv
Na zawał zejde chyba, jak mogłaś nawet próbować uśmiercać tak cudowne postacie jak Kobra i Nicole?! Happy End im się należał domek i gromadka śmiejacych się dzieci które wyrastałyby w otoczeniu wariackiej ekipki i elitki :P
OdpowiedzUsuńOpowiadanie cudowne czytałąm z zapartym tchem mimo że dopiero komentuje na sam koniec opowiadania (tak myślę), prosta sprawa... nie jestem krytyczną osobą i nie umiem pisac komentarzy ale tutaj należą się brawa za takie cudeńko Pumka
Mam nadzieję że nie przestaniesz pisać
Pozdrawiam i życzę weny
Luna
PS nie mam pojęcia jak się podpisywać w tych komentach ;/
Wiedziałam, że zabijesz Kobrę! Czułam to po prostu! Ale miałam taką głęboką nadzieję, że Nicole będzie w ciąży i urodzi synka, któremu da imię po ojcu. A ty mnie zaskoczyłaś śmiercią Ślizgonki. Płakałam jak bóbr, gdy czytałam rozdział. Czekam niecierpliwie do soboty. Sama już nie wiem, czym mnie tym razem zaskoczysz.
OdpowiedzUsuńCoż zaleciało mi to trochę Romeo i Julia :D :D :D, ale znając Pumcię, wszystkiego można się spodziewać. Dlatego ciekawość zżera mnie niemiłosiernie. Ogólnie cały blog był fantastyczny i czekam na sobotę by skomentować właściwie.
OdpowiedzUsuńAnd this is the end. The end. This is the end. Of the world...
OdpowiedzUsuńChoć nie do końca, jako to napisałaś xD
O ty cholero! O makaronie! Nie no... ja się znowu po raz drugi rozpłakałam! I to przez ciebie!
Lubię czytać opowiadania bez happy endu i kocham je, ale ja nie mogę. Łzy mi ciekną, ściska mi się serce, a inni pytają się dlaczego beczę. Znowu.
Szczerze mówiąc zaskoczyłaś mnie bardzo śmiercią Nicole. Z resztą - jak napisała Frigus - Nikita była silną dziewczyną i prawdopodobnie dałaby radę. No ale przecież śmierć ukochanego chłopaka może doprowadzić ją do takiego stanu psychicznego... nie wiem, nie jestem w jej skórze i mam nadzieję, że nie będę.
Według mnie było trochę za dużo wspomnień Nicole. Ale ten mój uchybień nadrobiło to, że dodałaś parę scenek, przy których ryczałam jak kot (choć nie wiem jak on to robi). Napisałaś sceny, w którym najbliżsi i trochę mniej Kobry dowiadują się, że nie żyje. To był właśnie największy plus tego rozdziału! :D
Ten rozdział, jak i końcówka poprzedniego, był ogromnym wyciskaczem łez. A i powtarzam, że ja rzadko płaczę przy czytaniu lub oglądaniu.
Końcówka bardzo oryginalna. Ja tu przez parę dni, czekając na opublikowanie tego rozdziału, wymyślam przeróżne historie. Myślałam, że Kobra umrze, a Nicole będzie w ciąży i urodzi synka, któremu nada imię po ojcu. W większości takiego typu jest opowiadaniach. I znowu Rockowa wykazała się oryginalnością xD Zaskoczyłaś mnie cholernie i pozytywnie, trzeba dodać.
Czekam z niecierpliwością na te dodatki. Już w mojej nieco świrniętej głowie kłębią się myśli, że znajdą medalion i ich uratują, i będą żyć długo i szczęśliwie, będą mieć gromadkę rozwrzeszczanych dzieciaków... No i mam cichą nadzieję, że pozostali Huncwoci doczekają się swoich pociech, ale i tak nie wiem, jakiego typu będą te dodatki, wiec zatykam gębę i nic nie piszę (?) chyba coś mi odbija
Więc mnóstwo życzę weny na nowe opowiadanie xD
Z niecierpliwością czekam na następną notę.
Ty to masz talent, na serio :D
Ale mi długi komentarz wyszedł... :D
UsuńNie będę się żegnać z blogiem, do następnej xD
Przez ciebie płakałem!! TAk płakalem!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńjesteś wredna, oboje mają wrócić do życia!!!
OMG !
UsuńJaz... Popłakałam się... Czytam to od środy raz po raz. Wczoraj obudziła się o 6:30 i modliłam się by był 25lipca, a gdy zobaczyłam na kalendarzu który dziś dzień, zaczęłam przeklinać. Za pierwszym razem nie płakałam. A teraz, czytam to raz po raz, a na mojej twarzy ciekną łzy... Sama piszę bloga o Potterze, a to właśnie ty mnie zainspirowałaś. Nie ma tam jednak, chyba, żadnego plagiatu, co prawda Harry się żre z ślizgonką, ale jego dziewczyną jest gryfonka, córka Voldziego. O mamo odbiegam od tematu. Czytam to jak głupia, a nadzieje mam że się pomyliłam w czytaniu i że, jak przeczytam to jeszcze raz, to jednak Kobra ożyje. Chce płakać i nic, mnie nie powstrzyma. Przez ciebie chodzę przygnębiona i nawet dzisiejsza jazda konna, mnie nie pocieszy. JAZDA KONNA! Ja to kocham i czekałam, żeby móc jeździć 5lat! 5długich lat, a teraz mi to frajdy nie sprawi...
OdpowiedzUsuńJesteś brutalna, ale... Ale może to lepiej?Chłopak tyle wycierpiał... Najpierw strata Syriusza, później zdrada Doris i Szakala... Oberwał od pionków Snajpera, ta strzelanina, przypominanie o sobie Doris, a później cudowny powrót Syriusza... Wszystko było dobrze, ale, no właśnie jest ale, Łapa dowiaduje się kim jest Harry. To chłopaka zabolało, chyba najmocniej. Po pewnym czasie, Kobra musi zabić, zabić człowieka, aby uratować przyjaciółkę, oraz dwie znienawidzone osoby! ARR. ominęłam pobicie przez Dursley' a, oraz kłótnie z Ronem. No znowu ominęłam! ARR. Jeszcze to że musiał pracować dla Snajpera, oraz że jeszcze na początku mafia go zabić chciała.
Kłótnia z Wdową, potem ta krótka śpiączka.
No reszty znowu ominęła, to że oberwał tłuczkiem w żołądek..
Te wszystkie zadania, te by zdobyć ten, ten... ER nie pamiętam jak się to nazywa. A jeszcze wcześniej? Syriusz o mało nie stracił życia!
Później, jakiś szaleniec chciał go zabić! Oberwał w chyba rękę i wątrobę...
Ten wypadek samochodowy? A później to z tym czym ten gościu z konkurencji, oblał Kobrę.
O te tortury przez Voldiego? To co było przed tym, jak ten gościu porwał chłopaka...
To jak potraktowała go Olivia?
To było okropne.
Albo jak Harry zasłonił ,chyba, Nicole przed postrzałem?
Ich trudna miłość? To jak Nicole przywaliła mu po tym, jak ją pocałował?
To jak ona go ignorowała i w ten sposób zraniła?
A później ta przeklęta Olivia go ukąsiła, to co przechodził wtedy...
Ta Egzekucja...
Wiem trochę pewnie namieszałam, z tym co się działo, ale no cóż musiałam to wymienić.
Chyba to co się stało ulżyło mu w cierpieniu, jednak i tak jest mi smutno...
Ech dlaczego ci których kochamy, muszą tak szybko odchodzić?
Wiesz co?
Ja może i chciałabym żebyś ich przywróciła do życia, to jednak byłoby to kiczem. Bo jak ? Tak nagle se zmartwychwstają?
Ech, ale znając ciebie to wszystko jest możliwe...
A Kobra nareszcie jest z rodzicami...
Ech, twoja fanka
Victoria Potter.
Nie, no szkoda że się skończyło ;// Siedziałam i jarałam się czytając to opowiadanie. Ale piszę to, siedzę i płacze. JA. Świetny koniec jak dla mnie wprost wymarzony. Nie żyją, bo nie żyją, ale razem są. Lordzina pokonany, ale za swoją cenę. Najlepiej zakończone opowiadanie ze WSZYSTKICH jakie czytałam. Jak można miec wąty do takiego końca?? Dla mnie zakończenie bardzo życiowe. Kocham cię po prostu <333 Korny19
OdpowiedzUsuńTo znowu ja , Jula .. Chciałabym przeczytać jak się dowiedzieli i zareagowali Doris , Szakal oraz Error .. AAAAAAA ! Zaraz Cię zabije z innymi czytelnikami , jak mogłas ich uśmiercić .. :(
OdpowiedzUsuńJula
Powiem szczerze, że się popłakałam. Zwłaszcza na koniec, jak Nicole ze wszystkimi się żegnała. Wiem, że już ktoś to pisał, ale to naprawdę najlepszy blog, jaki czytałam. Jestem wdzięczna Ebi, że mi podała do niego linka. Już pierwsze posty czytałam z zapartym tchem i tylko czekałam, kiedy Kobra i Nicole będą razem.
OdpowiedzUsuńBardzo żałuję, że się skończyło, ale wiem, że niektóre blogi, trzeba skończyć, aby nie przedłużać. Wiem, że koniec też jest świetny, bo przecież w życiu nie zawsze wszystko się układa po naszej myśli i, aby coś osiągnąć trzeba niekiedy coś poświęcić.
Głupie łzy...
Zżyłam się z bohaterami. Niekiedy nawet śniły mi się po nocach. Zwłaszcza Draco, który uczył się drifftować. Uwielbiam tę tchórzliwą fretkę.
Kurczę, rozpisałam się;)
O ku*wa! Rozdział wspaniale napisany, zwykle jak czytam to nie płacze, ale ... O Matko do tej pory mam łzy w oczach... Czytając to po prostu się poryczałam i na chwilę musiałam przerwać, bo przez łzy nic nie widziałam ... Śmierć Nicole była piękna bo z miłości ... Kocham Twoją twórczość
OdpowiedzUsuńBunny
Łał. Od kilku dni przypominałam sobie tego bloga, którego kiedyś przestałam czytać. Ale wróciłam i nie mogę się nadziwić. Tak wiele się zmieniło... W twojej twórczości, w twoim stylu, w tym opowiadaniu, w samych bohaterach. Szkoda, że tak szybko się skończyło. Czytając to, miałam łzy w oczach. Mam nadzieję, że wciąż będziesz pisać - i widząc twój opis na gg, jestem tego pewna. W każdym razie, powodzenia :)
OdpowiedzUsuńLily
Czytam może po raz dziesiaty ten blog od deski do deski. Jest to najpiękniejsze zakończenie jakie w życiu czytałam. Ryczę zawsze, od początku do końca. Rozczula mnie moment, w którym jedzie sznur aut z Sydney'em na czele. Ryczę jak głupia. To nienormalne. Wiem, to tylko fałszywe postacie. Fikcja, nic więcej. Jednak dla mnie to jest coś więcej. Jest to najpiękniejszy ff potterowki, jaki czytałam kiedykolwiek. Bitwa myśli nie może się do niego porównywać. Co nie znaczy, że jej nie lubię. Ale DO jest zbyt oryginalne i realistyczne, żeby przejść obok obojętnie. W takich momentach, jak ten zastanawiam się, co by było gdybym nigdy nie trafiła na twojego pierwszego bloga z opowiadaniem HP?
OdpowiedzUsuńNie potrafię wyrazić w słowach jak bardzo uwielbiam DO. Za niedługo minie rok odkąd zakończyłaś tę historię. Gdy ja zaczynałam ją czytać byłaś przy 42 rozdziale. Od tamtego czasu co kilka tygodni czytam twojego bloga.
Kocham. I nic więcej.
Przemoknięta łzami
Tośka
Od początku rozdziału płacze.
OdpowiedzUsuńtwoje opowiadanie znalazłam wczoraj i czytałam je z zapartym tchem nie mogąc oderwać się od monitora. Nie masz pojęcia ile uczuć wzbudziłaś we mnie ta historią. Jestem smutna i szcześliwa jednocześnie. Łzy lecą mi nawet teraz gdy pisze ten komentarz. W trakcie czytania rozdziału chyba z 5 razy musiałam oderwać wzrok bo przez łzy miałam zamglony wzrok.
Dziękuje Ci z całego serca za ta historię.
~Black
na początku chce powiedzieć że w życiu nie czytałam nic lepszego a czytałam wiele i jestem bardzo wybredna. to było genialne. postanowiłam ujawnić się pod koniec i dobrze że tak zrobiłam . po prostu nie wierzę jak można mieć taki talent. przy twoim opowiadaniu non stop się smialam i płakałam. ten koniec mnie bardzo zaskoczył,jednak uważam że pasował idealnie. kobry i nikity nie da się przedstawić jako słodkie małżeństwo a ich śmierć związała ich na zawsze. zabieram się za czytanie kolejnych twoich blogów. gdyby nie to że przysłowie ostrego " nigdy nie wchodzę dwa razy do tej samej rzeki " w moim przypadku tyczy się wszystkiego co da się czytać, od razu zabralabym się za to opowiadanie od początku . wiedz że byłam jestem i będę twoja wielką fanka, a gdy wydasz swoją książkę od razu ja kupię. życzę weny i liczę na coś nowego. nie marnuj talentu, bo niejedną. chciałaby taki mieć ( ja też ). przesyłam buziaczki i szczęśliwych walentynek ( takie życzenia na jutro ).
OdpowiedzUsuńCudne, idealne i wspaniałe. Uwielbiam Twoje opowiadania. Chociaż czytałem kolejny raz, wciąż nie mogę pogodzić się, że to koniec.
OdpowiedzUsuńszkoda
OdpowiedzUsuńBoze przeczytane po raz setny, a ja i tak płacze :(((
OdpowiedzUsuńEh...
OdpowiedzUsuńJak to możliwe, że zawsze ryczę przy twoich opowiadaniach???
Czy to przez te wspomninia? Czy może dlatego, że moja ulubiona postać umiera?
Kobieto, co ty ze mną robisz?!
Przy "Bitwie Myśli" ryczałam jak durna, kiedy okazało się, że... no, ONA nie żyje
Powtórka z rozrywki... ;-;
Nawet nie lubię, gdy do ff o HP są wkręcane nowe postacie!
A tu proszę; nie dość, że trafiasz w mój styl, to jeszcze zakochuję się wręcz w bohaterach!
Nie będę pisać nic w stylu: "O bosz! Jak mogłaś! Ożyw ich!", bo ta końcówka jest mocna i do mnie trafia... jest po prostu idealna
Pokazuje, jak kruche jest ludzkie życie, a prawdziwe, szczere uczucie nigdy nie przemija
Emocje mogą doprowadzić do obłędu, popchnąć nas do pewnych działań
Czy słusznych?
Nidgy nie wiadomo
Dlatego cieszę się, że trafiłam na to opowiadanie
I dziękuję, że je napisałaś
Pozdrawiam,
~Cathy_Riddle aka Cathy
Witam,
OdpowiedzUsuńświetne zakończenie, ale czemu musiał umierać chlip.... wspominki rewelacyjnie było to przeczytać, wszyscy przeżywają jego śmierć, a Nicole popełniła samobójstwo...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Mój ulubiony rozdział.
OdpowiedzUsuńJak pomysle o tych wszytkich chwilach tego opowiadania... akcje, imprezy, Kobra.... Nie moge! :'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'(:'( Chyba NIGDY tak nie ryczałam jak teraz...
Twoja na zawsze wielka fanka
Kolorowa Dama
Jared?!? Jared?!? Pomysłowe... A teraz... Boże, jak napisałaś pierwszą wersję tego rozdziału, to myślałam, że zaraz wyjdę z domu i Cię ukatrupię. Ale jak zobaczyłam alternatywę, to teraz od pięci minut skaczę po całym domu, krzycząc: Jest, jest, JEST!!! Droga autorko, jesteś geniuszem i odwaliłaś kawał dobrej roboty. Gratuluję i pozdrawiam z nadzieją na następne wspaniałe opowiadanie. To jest najlepsze fanfiction, które w życiu czytałam ;)
OdpowiedzUsuńUjmę to tak:
OdpowiedzUsuńŻe Harry zginie, podejrzewałam już od początku, jednak śmiercią Nicole mnie zaskoczyłaś. Czytałam wiele blogów, ale do łez doprowadziły mnie tylko dwa, w tym twój. Muszę przyznać też, że twoje opowiadanie jest jednym z dwóch, przy których zerwałam nockę i przeczytałam w trzy dni. Chyba po raz pierwszy zakochałam się w postaci Harry'ego Pottera. To jest jedno, z tych opowiadań, przy których nie da się utrzymać powagi, czy nie wylewać łez. Uwielbiam to!